"Mudry" - Gertrud Hirschi



Autor: Gertrud Hirschi
Tytuł: Mudry
Pełny tytuł: Mudry. Dla zdrowia, witalności i wewnętrznego spokoju
Tytuł oryginalny: Mudras. Yoga mit dem kleinen Finger
Wydawnictwo: Studio Astropsychologii
Liczba stron: 228


Gertrud Hirschi jest instruktorką jogi. Prowadzi własną szkołę jogi w Zurychu. Ma też warsztaty w różnych częściach Szwajcarii i Niemiec. Ma na swoim koncie kilka książek związanych z duchowością. W 2013 roku ukazała się jej książka „Mudry”, którą wydało Studio Astropsychologii.

Mudry to gesty, układy dłoni, pięści, symbole. Niektórzy uważają, że mudry to też ustawienie oczu, pozycja ciała albo techniki oddechowe. Najczęściej to jednak ułożenie palców, które ma przynieść ukojenie fizyczne lub psychicznej. Wpływają one na określone obszary mózgu, by przynieść oczekiwany efekt. Niektórzy twierdzą, że można je stosować podczas spacery, stojąc, siedząc… najlepiej jednak, gdy wykonuje się je podczas medytacji. Przynosi to najlepszy efekt. Można się wtedy wyciszyć, skupić na sobie. Przydatne są też inne techniki – autorka pokazuje, że z dłoni można wyczytać czakry, sprawdzić stan harmonii organizmu, zadziałać akupresurą. Podczas zabiegu związanego z mudrami ważne jest, by nacisk na place nie był zbyt silny, a sesja powinna trwać około 45 minut. Autorka sugeruje jednak, że może to być i 15 minut tylko w trzech sesjach. Można używać afirmacji i wizualizacji, wspomagać się kolorami i muzyką. Autorka skorzystała też z wiedzy znajomej zielarki, która przy mudrach wskazała rzeczy, które najlepiej wspomogą ich działanie.

Książkę można podzielić na dwie części – teoretyczną i praktyczną. W pierwszej znajdziemy opis mudr, do czego służą, jak je wspomagać. Autorka opisuje tu też własne doświadczenia i niekiedy daje nam zadania do wykonania. Niektóre problemy, które możemy rozwiązać za pomocą mudr, są opisane w tej części z wyszczególnieniem numerów mudr.

Co ciekawe autorka nie zamyka nam drogi do własnego badania mudr. Można je stworzyć samemu, wystarczy jedynie przeczytać „przepis”, który podaje nam pisarka.

Język jest prosty, autorka mówi nam na „ty”. Wspomina własne badania nad mudrami i przyznaje, że nie wszystko co jest w książce jest jej wymysłem. Czasem posługuje się wiedzą innych, mówi o tym wprost. Na dodatek kłóci się z niektórymi badaczami, pokazuje swoje zdanie, co jest według mnie ogromnym plusem tej pozycji.

W książce znajdziemy mnóstwo grafik, rysunków i schematów. Przy każdej mudrze umieszczono schemat jak ma ona wyglądać. Na dodatek w rozdziale związanym z ćwiczeniami też znajdują się rysunki ułatwiające wykonanie poszczególnych zadań.

Trzeba też powiedzieć, że treść to nie tylko sam tekst, ale też punkty. To dobry zabieg, który wyłuszcza z reszty strony to, co najważniejsze.
Minus, który zauważyłam jest jeden – przypisy znajdziemy na końcu. To niezbyt wygodne, szczególnie jeśli znajdziemy się w środku czytania i nagle musimy przenieść się na ostatnie strony. 

Zaskoczeniem była tylna okładka książki – w specjalnie wbudowanej zakładce znajdziemy kartkę z mudrami. Są tam rysunki i informacja, czego dana rzecz dotyczy. To użyteczne i zarazem proste. Wystarczy wyjąć kartkę i ma się ze sobą podręczny zestaw mudr na podstawowe dolegliwości.

Przyznam, że wcześniej nie słyszałam o mudrach. Tak naprawdę widziałam je i wykonywałam, jednak nie wiedziałam, że noszą jakąś nazwę. Wydaje mi się, że każdy z nas kiedyś je wykonywał. Odpowiednie naciskanie bolących miejsc, układ dłoni – to już mudry. Nie przekonałam was? Pomyślcie o pozycji najczęściej wykonywanej przy medytacji. Co robicie z rękami? Dotykacie palcem wskazującym kciuka? Oto mudra.

Komu polecam? Ciekawym świata. Jeśli nawet nie wierzycie w coś takiego jak leczenie ciała i ducha, powinniście sprawdzić, czy przypadkiem już nie wykorzystujecie w swoim życiu mudr. Będziecie zaskoczeni.


Książkę otrzymałam dzięki uprzejmości portalu Sztukater:


"MISSja survival" - Libba Bray

Autor: Libba Bray
Tytuł oryginalny: Beauty Queens
Liczba stron: 448

http://publicat.pl/dolnoslaskie/oferta/beletrystyka-dla-mlodziezy-15/missja-survival_65,6174,6297.html

Libba Bray ukończyła teatrologię. Mieszka w Nowym Jorku. Jest autorką książek. W 2013 roku pojawiła się jej powieść dla młodzieży pt. „MISSja survival”. Wydało ją wydawnictwo Dolnośląskie należące do Grupy Wydawniczej Publicat. Książka ta jest jedną z serii „Uwaga młodość” tego wydawnictwa.

W wyniku katastrofy samolotu na wyspie lądują Miss Nastolatek z każdego stanu. Część z nich ginie, część umiera w wyniku obrażeń po katastrofie. Zostaje tylko garstka. Przewodnictwo obejmuje Taylor. Chce, by dziewczyny ćwiczyły do konkursu Miss Nastoletnich Marzeń i czekały dzielnie na ocalenie Korporacji, która go organizuje. Tylko Adina się buntuje. Nie chce czekać i ćwiczyć. Tak naprawdę nawet nie chce brać udział w konkursie – chce go rozpracować i pokazać jak uprzedmiatawia kobiety. W końcu dziewczyny zaczynają rozumieć, że Adina ma rację – muszą działać na własną rękę. Gdy Taylor ucieka do dżungli i zaczyna żyć na własną rękę, reszta grupy jest skazana na przewodnictwo Adiny. Powoli zaczynają się organizować – budują chatki, jedzą robaki, zbierają deszczówkę i łowią ryby. Gdy dostosowują się do nowych warunków okazuje się, że u ich brzegu rozbija się statek piracki. Nie są to jednak zwykli piraci – to seksowni członkowie ekipy telewizyjnego show Korporacji. Dziewczyny tracą dla nich głowy. To jednak nie jedyny ich problem. Taylor bzikuje. Są obserwowany przez agentów, o których nie mają pojęcia. A na dodatek wyciągają z wody ciało mężczyzny, co kompletnie je rozbija. Gdy w końcu ktoś je ratuje zdają sobie sprawę, że Taylor miała rację – konkurs trwa dalej, a one są nieprzygotowane.

Oprócz opowieści o losach dziewczyn w powieści znajdziemy wstawki Korporacji. Są tu formularze zgłoszeniowe do Konkursu Miss Nastoletnich Marzeń. Poznajemy dzięki nim część uczestniczek, które przeżyły. Po nich zazwyczaj opowieść skupia się na dziewczynie, która została nam przedstawiona. Dodatkowo mamy też reklamy Korporacji, które przedstawiają produkty związane z urodą i życiem nastolatek. No i są wywiady z Ladybird Hope, jedną ze zwyciężczyń Miss Nastoletnich Marzeń.

Część akcji poświęcona jest agentom, którzy przebywają w tajnej bazie na wyspie. Są też fragmenty, w których powieść przedstawia dyktatora pewnego małego, ale zasobnego w naturalne dobra kraju.
Pochwalić trzeba przypisy. Są one zabawne, związane z reklamą produktów Korporacji, czasem negują to, co mówią dziewczyny. Są raczej rodzajem cenzury i reklamy, niż wyjaśnienia zawiłych kwestii. Budują świetną atmosferę książki.

Na okładce możemy znaleźć informację, że jest to „satyra na współczesną kulturę cele brytów i mediów”. Na początku myślałam, że czytam coś groteskowego. Katastrofa samolotu była małym problemem w porównaniu ze złamanym paznokciem. Dziewczyny zamiast szukać wody opalały się i ćwiczyły układy taneczne. Nie mogłam zrozumieć, dlaczego są takie głupie i naiwne. Potem jednak akcja się rozwinęła, chociaż też w jednym kierunku – niemal wszystkie dziewczyny zaczęły rozmawiać o seksie lub go uprawiać. Taylor była perełką na tle tego zbiorowiska, szczególnie gdy zbzikowała. Inne przedstawione dziewczyny też były interesujące, charakterystyczne, ale gdzieś zginęły w tle.

Moim zdaniem książka jest ciekawa, czasem denerwująca, czasem zabawna. Mieszanka wybuchowa, przy której da się dobrze bawić, ale nie zapada w pamięć.

Komu polecam? Powieść należy do gatunku młodzieżowych. Na pewno można jej przyznać, że szydzi ze świata piękności, konkursów i zdominowanego przez mężczyzn świata. Dziewczyny też są sympatyczne, ale wydaje mi się, że czegoś tu brakuje. Mimo wszystko książka jest fajna. Na pewno spodoba się młodszym czytelniczkom, ale i starsi znajdą tu coś interesującego.

Książkę otrzymałam dzięki uprzejmości Grupy Wydawniczej Publicat:

"AstroCalendarium 2014" - Krystyna Konaszewska-Rymarkiewicz



Liczba stron: 292


Jak wyglądać będzie kolejny rok? Któż nie chciałby tego wiedzieć. Najlepiej odpowiednio wcześnie, by się przygotować. Czy to w ogóle możliwe?

Oczywiście.

Studio Astropsychologii we współpracy z Krystyną Konaszewską-Rymarkiewicz i Ireneuszem Włodarczykiem przygotowało kieszonkowy Astro Kalendarz, który pomaga zrozumieć niektóre rzeczy z przyszłości.

Dokładny horoskop na przyszły rok można uzyskać tylko na podstawie indywidualnego horoskopu. By jednak dać czytelnikom obraz pewnych spraw, w kalendarzu pojawiły się podziały na znaki zodiaku, a każdy z nich został podzielony na trzy okresy urodzin. Pierwszy rozdział zajmuje się planetom, która w tym roku będzie na nas wpływać – Saturnem (co za ironia, to planeta mojego znaku zodiaku!). Dalej opisano jak należy odczytać tabele, które znajdują się na kolejnych stronach. To wykresy przebiegów planet. Każdy znak uzyskał własny wykres z rysunkiem planety. Wykresy podzielono na miesiące, by opisać jak najdokładniej prawdopodobne zajścia. Potem znajdziemy prognozy na rok 2014. Każdy znak opisany jest w miarę szczegółowo. By jednak nie odchodzić od poprzedniego schematu, znaki mają podział na trzy dekady, by każdy mógł dopasować do siebie odpowiednie przepowiednie. Na końcu opisu jest wróżba dla całości znaku i podpowiedzi związane z aktywnością i energią w ciągu roku. Każdy opis opatrzono małym rysunkiem znaku zodiaku i datą jego występowania. Prawdopodobnie każdy z nas wie, jaki znak mu odpowiada, nie mniej to dość przydatna i porządkująca informacja.

Po opisie przyszłości znajdziemy tabelkę przebiegu planet w najbliższym roku. Do każdej dopisano początek i koniec, datę i pozycję. Opatrzono je też miniaturowymi symbolami znaków zodiaku.

Dopiero po tym wszystkim znajdziemy kalendarz. Nie jest to jednak zwykły terminarz. Poda datami widnieją typowe rzeczy – imieniny, wschód i zachód słońca, dzień tygodnia. Ale to nie wszystko. Pojawiają się symbole znaków zodiaku, które panują danego dnia i opisy aury dnia, przejść planet, porady jak spędzić dany dzień. Jest też krótka informacja dotycząca aspektów. Gdy następuje zmiana znaku zodiaku jest to także odnotowane w odpowiednim miejscu. Pod każdą datą zostawiono trochę miejsca na własne zapiski. Opisy wydawnictwa są różnej długości – czasem zajmują pół strony, czasem tylko dwie linijki. Na końcu miesiąca zostawiono miejsce na notatki. Kolejne miesiące rozpoczynają się osobną kartką z jego nazwą, miejscem na zapiski dotyczące ważnych rzeczy.

31 grudnia dostajemy życzenia od autorki i redakcji. Potem znowu znajdziemy rzeczy związane z astrologią – tabele efemerydy podzielone na miesiące. Potem znajdziemy opis znaków zodiaku, planet i ich aspektów. Dla zainteresowanych zamieszczono też informacje na temat księżyca i jego wpływów, faz i działania na konkretne znaki. W kalendarzu znajdziemy również eklipsy czyli zaćmienia księżyca i słońca. 

Kalendarz kończy się reklamami magazynów ezoterycznych i księgarni. Większość z nich możemy znać z innych książek wydawnictwa.

Sam kalendarz byłby nudny. To dodatki, które opisałam budują jego mocne strony. Ktoś bardzo się postarał, by była to estetyczna i pomocna książeczka. Znajdziemy tu mnóstwo tabel i schematów, rysunków i oznaczeń. Ich opis umieszczono na początku kalendarza, dzięki czemu nie musimy szukać po całej książce legendy.

Rozmiar kalendarza jest idealny – wrzuca się go do torebki i nie ciąży, a ciągle jest pod ręką. Ma prostą, kolorową okładkę, nie jest za gruby, a w środku aż kipi od informacji. Dla kogoś, kto zna się na astrologii to prawdziwy skarbiec wiedzy. Dla takiego laika jak ja to przede wszystkim ciekawe źródło nowości. Wiele rzeczy przyda mi się podczas codziennych zmagań z rzeczywistością – autorka postarała się o rady dotyczące każdego dnia, co może być pomocne przy podejmowaniu decyzji.

Moim zdaniem to interesująca pozycja, która zachwyci każdego fana astrologii. Na pewno zajrzę do niego nie raz w poszukiwaniu czegoś, co pozwoli mi się zdecydować na spędzenie dnia. Wiele rzeczy jest jednak dla mnie niejasnych, chociaż mam nadzieję, że ci, którzy się na tym znają, będą zadowoleni.

Książkę otrzymałam dzięki uprzejmości portalu Sztukater:

"Gorączka 1" - Dee Shulman



Autor: Dee Shulman
Tytuł: Gorączka 1
Tytuł oryginalny: Fever
Wydawnictwo: Egmont
Liczba stron: 430


Dee Shulman od zawsze marzyła o karierze pisarskiej. Po ukończeniu anglistyki i ilustracji wzięła się za tworzenie. Na swoim koncie ma ponad pięćdziesiąt książek. „Gorączka” to jej pierwsza powieść dla młodzieży. Wydana w Polsce w 2012 roku dzięki wydawnictwu Egmont doczekała się w tym roku drugiej części.

Ewa ma problemy z funkcjonowaniem w normalnym społeczeństwie. Zostaje usunięta z jednej szkoły, potem z drugiej. Ma problemy z rodzicami, nie umie się dostosować. Wagaruje, włamuje się do komputerów, czyta niesamowicie dużo książek. W końcu trafia w Internecie na ślad szkoły, która może być dla niej odpowiednia – dla wybitnie zdolnych uczniów. Po rozmowie z dyrektorem udaje jej się dostać i znaleźć przyjaciół. Pewnego dnia Ewa choruje. Lekarze nie wiedzą, co jej jest. Dziewczyna podejrzewa, że ma to związek z tajemniczym profesorem, który dawał w jej szkole wykłady na temat wirusów. Gdy Ewa dochodzi do zdrowia w szkole pojawia się nowy uczeń – Seth. Nie jest zwykłym nastolatkiem. Dziewczyna ma do niego słabość. Seth ma pewną tajemnicę – przybywa do Londynu z innej krainy, w której żyje po swojej śmierci. Jest gladiatorem, który stracił życie wskutek gorączki, która trawiła jego ciało. Ewa przypomina dawną miłość, lecz ona go nie pamięta. Ewa chorowała na podobną gorączkę i teraz jej obsesją jest dowiedzenie się, co to takiego. Podobne plany ma Seth.

Ewa to sympatyczna bohaterka – niepokorna i wycofana, całkowicie zmieniająca swoje życie. Przy okazji wie, czego chce, co potrafi i na co ją stać. Jest zdeterminowana, by rozwiązać problem wirusa i przy okazji niezależna. Nie liczy na pomoc nikogo. Trochę jak „Zosia samosia”, trochę jak prawdziwa wojowniczka.
Nie mniej interesujący jest Seth, chociaż dla mnie to postać nieco wyblakła podług Ewy. Żył w innych czasach, przeżył inne rzeczy, ale ciągle kochał Liwię. Był oddany tej jedynej i dzielnie walczył o ich miłość. Nie wahał się przekroczyć czasu i przestrzeni, by dowiedzieć się wszystkiego, co mógł o chorobie, która pozbawiła go życia.

Zupełnie inną postacią, która przyciągnęła moją uwagę, był Math, przyjaciel Setha. Był lekarzem gladiatorów, który zaraził się od Setha chorobą i zmarł. W nowych warunkach radził sobie lepiej niż przyjaciel – pasowała mu ta zmiana i wcale się z tym nie krył. Kolejne strony książki odkrywały zmiany jego charakteru, co było zaskakujące i intrygujące.

Powieść napisana jest prostym, ładnym językiem. Mimo różnicy w wiekach bohaterowie mówią zrozumiale i bardzo przystępnie. Akcja podzielona jest między czasy Ewy i Setha i przeplata się w opowieści. Gdy znajdują się już w jednym wieku stają się mniej pociągający niż byli osobno.

Wielkim plusem jest wyjaśnienie faktu, jak chłopak przemieszcza się ze świata martwych do świata żywych. Minus to niestety skomplikowane procesy biologiczne, które mamy opisane w książce. Autorka nie wchodzi w szczegóły, ale czasem udało mi się zgubić w pokręconych procesach. Poza tym nie zawsze mogłam zrozumieć, co właśnie dzieje się w krainie, w której żyje Seth. Akcja tam była zupełnie inna niż w czasie rzeczywistym Ewie.

W powieści znajdziemy wszystko – śmierć, miłość, przyjaźń, nienawiść, niebezpieczeństwo i łamanie prawa. To mieszanka wybuchowa, dlatego tak łatwo dopasować tę historię do wielu czytelników.

Mimo wszystko książka jest warta uwagi. Im bliżej końca tym bardziej wciąga, a zakończenie pozostawia w głowie pytanie „dlaczego teraz przerwano opowieść?!”. Nie mogę się doczekać, aż sięgnę po drugą część „Gorączki”.

Komu polecam? Tym, którzy szukają powieści z miłością w tle. Miłością młodzieńczą, ale potrafiącą przetrwać wieki, a nawet śmierć. To interesująca pozycja, na pewno wciągnie niejedną z was.

Książkę otrzymałam dzięki uprzejmości wydawnictwa Egmont: