Autor: Rupert Smith
Tytuł: Antrakt
Tytuł oryginalny: Interlude
Wydawnictwo: Muza
Liczba stron: 414
Helen jest
wnuczką popularnego pisarza Edwarda Bartona. Zasłynął kilkoma powieściami,
jednak kobiecie najbardziej podobał się Antrakt
oraz jego filmowa wersja. Od lat fani i rodzina zastanawiali się, czy pisarz
stworzył ten utwór na podstawie swojego życia – a co najważniejsze: czy miał
romans, który opisał w powieści, zmieniając jedynie imiona bohaterów? Rodzice Helen
zerwali kontakt z jej dziadkiem wiele lat temu, dlatego kobieta prawie go nie
zna. Jednak gdy zaczyna uczęszczać na kurs pisarski, a prowadzący odkrywa
rodzinne koneksje, namawia ją, by to właśnie Edward był tematem jej pracy.
Helen zaczyna więc drążyć temat dziadka, narażając się na gniew rodziców, ale
przyciągając zainteresowanie przystojnego wykładowcy. Co odkryje Helen? Czy
tajemnice rodzinne powinny ujrzeć światło dzienne?
Antrakt Ruperta
Smitha to powieść, w której historia prowadzona jest kilkutorowo. Główną bohaterką
jest Helen – matka, żona, trochę znudzona życiem kobieta. Jest ona też
narratorem książki, jednak nie tylko dzięki jej opisom poznajemy tę opowieść.
Autor nie
dał nam prostej historii spisanej przez jedną kobietę. Rozdziały Helen mieszają
się z fragmentami dzienników dziadka, które ona czyta i komentuje. Są też
rozdziały z książki jego życia – tytułowego Antraktu.
To ciekawy zabieg, który uzupełnia spojrzenie na opowieść, ale pokazuje ją
również z dwóch stron – oczami Helen i oczami Edwarda. Dzięki temu autor mógł
prowadzić dwie narracje – obie pierwszoosobowe – w rodzaju męskim i żeńskim.
Głównym wątkiem
powieści jest odkrywanie tajemnicy z przeszłości. Helen szpera w rzeczach
dziadka, wygrzebując z nich fakty i kolejne zagadki. Jest zafascynowana prawdą
i zacięta w dążeniu do poznania jej całej. Nie wie jednak, co czeka ją na
końcu...
Historie dziadka
i wnuczki w jakiś sposób się pokrywają. Oboje mają na swoim koncie romanse. Oboje
pisali, chociaż Helen głównie o tym marzyła. Ich małżeństwa i relacje rodzinne
nie należały do najszczęśliwszych. Mimo wszystko jednak to życie Edwarda jest
bardziej fascynujące, przede wszystkim przez czasy, w jakich żył. Okres wojny i
powojenny, początki filmu, spektakle teatralne, skrywanie swojej
seksualności... To wszystko jest tłem jego historii, która kręci się głównie
wokół miłości i sztuki.
Jeśli chodzi
o miłość, to mamy tu wiele jej odcieni – fizyczna i emocjonalna, trudna i z
happy endem, do partnera i kochanka... To wszystko przeplata się i pokazuje,
jak nieprzewidywalne jest życie. Ciekawe jest też wplecenie w historię wątku
sztuki – teatralnej, filmowej i literackiej. Żałuję, że nie był to mocniej
rozwinięty temat.
Antrakt porusza też
kilka innych, trudniejszych wątków. Jednym z nich jest miłość osób tej samej
płci – i nic by nie było w tym trudnego, gdyby autor nie umieścił jej w czasach
wojny i powojennych, gdzie ludzie nie byli tak otwarci. Innym tematem są tajemnice,
które gnębią rodziny całymi pokoleniami. To one, wypełzając na światło dzienne z
ukrycia, burzą spokój i przynoszą pęknięcia na pieczołowicie budowanych
fasadach. Poza tym autor zarysował wielokrotnie problem wyboru tego, co dobre
dla jednostki, a tego, co dobre dla większej grupy. Nie mam tu na myśli narodu,
lecz raczej rodzinę, najbliższych, tych, którzy są z nami na co dzień. Do tego
mamy całą gamę zdrad, tajemnic, cierpienia, pożądania, tęsknoty i samotności,
które uzupełniają relacje międzyludzkie i bardziej komplikują sprawę.
Sama historia
jest ciekawie skonstruowana. Podoba mi się sposób prowadzenia narracji. Choć na
początku nie mogłam się wciągnąć, a im bliżej końca, tym bardziej domyślałam
się finału (w przeciwieństwie do Helen), powieść mi się podobała. Jest wielowątkowa
i czasem nieco skomplikowana, ale przemyślana i spójna. Minusem może być tylko
to, że akcja momentami bardzo się dłuży, jest rozwleczona i przegadana. Finalnie
jednak całość wypada dobrze.
Antrakt spodoba się
tym czytelnikom, którzy lubią historie o tajemnicach rodzinnych, rozwiązywaniu
zagadek, ustalaniu faktów. To lektura dobra, ale trzeba dać jej szansę i nie
odkładać po zaledwie kilku stronach.
Książkę otrzymałam dzięki uprzejmości Business & Culture:
Nie jestem do końca pewna,czy byłaby to książka dla mnie. Historie rodzinne trochę mnie odstraszają.
OdpowiedzUsuńBookeaterreality
Jestem skłonna zaryzykować
OdpowiedzUsuńNie lubię zmian w narracji, ale wątek miłości homoseksualnej troszkę mnie do tej powieści przekonał, zwłaszcza, że czasy drugiej wojny światowej i powojenne, do tolerancyjnych nie należały, jestem ciekawa tego wątku i jestem skłonna dać szansę tej powieści ze względu na niego :D Chociaż ja nie jestem fanką romansów/miłości w książkach, ale może, mi się Antrakt spodoba :D
OdpowiedzUsuńLeonZabookowiec.blogspot.com
Bardzo mi się podobała... Tylko postać Helen ogromnie mnie irytowała!
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
ksiazki-inna-rzeczywistosc.blogspot.com
Ona była tylko tłem dla mnie. Najważniejsza i najciekawsza historia dziadka!
UsuńGdy w książce występuje rodzinna tajemnica to ta książka ma u mnie duży plus. Chętnie skuszę się na "Antrakt" :D
OdpowiedzUsuńTrochę mnie martwi, że na początku nie można się wciągnąć - mnie to bardzo męczy :)
OdpowiedzUsuńMyślę, że jak się na nią skuszę, to nie zawiodę. ;)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie i zapraszam do siebie ;)
http://tylkomagiaslowa.blogspot.com/
Do momentu obejrzenia "Gry tajemnic", nie miałam pojęcia jak były traktowane osoby homoseksualne w tamtych czasach. Straszne. Przeczytałabym tę książkę, żeby podenerwować się na ludzi, którzy oceniają ludzi przez pryzmat jednej cechy lub budują fałszywy obraz dla publiki. Meh...
OdpowiedzUsuń