Tytuł: 41 dni nadziei
Wydawnictwo: Publicat
Liczba stron: 240
Tami i jej
ukochany Richard wyruszają na wyprawę, mają odstawić do Kalifornii jacht. Oboje
kochają żeglowanie, w ich duszach słychać huk fal i gwizd wiatru. Niestety
podczas podróży huragan zmienia ich plany. Tami chowa się pod podkładem, gdzie traci
przytomność. Gdy ją odzyskuje, okazuje się, że jacht jest zrujnowany, a co
gorsza nigdzie nie widać Richarda.
41 dni nadziei to książka oparta na faktach. Główną
bohaterką i narratorką jest Tami, która jest też współautorką pozycji. To kobieta,
która jest raczej wycofana – trudno ją określić. Jest dobra i miła, nie boi się
wyzwań, ale to wszystko, co możemy o niej powiedzieć. Tami raczej nie skupia
się na opisie własnej osoby, stara się zrelacjonować to, co się działo na
oceanie.
Akcja toczy
się dwutorowo. Główna oś historii dotyczy czasu, jaki kobieta spędziła na
oceanie. Tami opisuje, jak radziła sobie nie tylko z samodzielnym sterowaniem i
walką z żywiołami, lecz także z samotnością. Właściwie ta druga kwestia jest tu
najbardziej wyeksponowana. Kobieta musiała przywyknąć do myśli, że Richarda z
nią nie ma, że nie wie, gdzie się znajduje i czy sama da radę dotrzeć do ludzi.
Nie mogła pozwolić sobie na chwile słabości, ale czasem i one się jej
przytrafiały. Była po prostu człowiekiem – z każdą wadą i zaletą, jaką
posiadała przez całe życie.
Drugim torem
toczy się historia sprzed wyprawy. Chronologicznie poznajemy wydarzenia z życia
kobiety. Dowiadujemy się, czym się zajmowała, jak poznała Richarda, gdzie
bywali i co robili. Mówi o swojej miłości do niego i o przygodach, które przeżyła.
To wszystko buduje pewne zaplecze – pozwala poznać główną bohaterkę i sprawia,
że jawi się ona jako prawdziwa postać.
Pojawiają się
w książki także wątki filozoficzne. Bohaterka jest sama ze swoimi myślami i
czasem rozmawia z nieokreślonym głosem, który próbuje podtrzymać ją na duchu. Rozmawiają
o życiu i śmierci, o samotności, walce o kolejne dni. Tami miewa głębokie przemyślenia,
ale też chwile zwątpienia, co czyni ją zwyczajną kobietą, którą da się polubić.
Książka jest
napisana dość sprawnie. Właściwie to połączenie powieści z biografią. Styl nie
jest toporny, jak to bywa w przypadku opisów historii jakiejś osoby, czyta się
to z pewną dozą lekkości. Są jednak minusy. Żargon żeglarski momentami
przeszkadza w odbiorze książki. Nie ma przypisów, a słowniczek znajduje się
dopiero na końcu pozycji, przez co trudno z niego korzystać. Nie zawsze mogłam
zrozumieć, co się dzieje, bo nie znałam nazw, które pojawiały się w tekście. Dla
kogoś, kto miał styczność z jachtami i podróżami morskimi, może będzie to
znacznie łatwiejsze w odbiorze.
Trzeba
przyznać, że końcówka książki jest niesamowicie wzruszająca. Masa emocji, która
nagle wylewa się ze stron, sprawia, że łza może zakręcić się w oku. Tekst urozmaicają
nieliczne, czarno-białe zdjęcia, które nadają pozycji charakteru reportażowo-biograficznego.
Całość jest spójna, a treść wciągająca. Minusem są jedynie wspomniane wcześniej
słowa, które laikowi niczego nie mówią.
Moim zdaniem
41 dni nadziei to pozycja, którą
warto poznać. Krótka, ale treściwa, o tym, jak zwyczajna kobieta radziła sobie
samotnie na morzu, nie dała się złamać i wierzyła, że jej się uda. To książka o
miłości, nadziei, obawach i zmaganiach z licznymi przeciwnościami. Warto zerknąć.
Książka dostępna jest w dziale Książki dla kobiet Księgarni Tania Książka:
Mam i czeka na swoją kolejkę ;)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam,
Lady Spark
[kreatywna-alternatywa]
Mam w planach :)
OdpowiedzUsuńhttp://whothatgirl.blogspot.com
Mam już w swojej biblioteczce. 😊
OdpowiedzUsuńJak krótka to idealna na moją niedługa podróż pociągiem.
OdpowiedzUsuńOd momentu jej wydania mam w planach przeczytanie, ale jakoś chwilowo mi się jeszcze nie udało. Liczę, że to się zmieni, bo książka mnie ciekawi.
OdpowiedzUsuńZ zainteresowaniem sięgnę po książkę, lubię czytać opowieści o ludziach, którzy postawieni w ekstremalnych warunkach walczą z determinację, wbrew logice, ale w zgodzie z nadzieją. :)
OdpowiedzUsuń