Na ekranie: "Świadek oskarżenia"


Emily French jest bogatą kobietą w średnim wieku, która uwielbia towarzystwo młodszych mężczyzn. Za ich „przyjaźń” ofiaruje im stroje, pieniądze, upominki. Gdy nudzi ją ostatni kochanek, całkiem przypadkiem znajduje nowego. Leonard Vole jest weteranem wojennym, który nie może sobie znaleźć miejsca po powrocie z frontu. Trafia do Emily i dość niechętnie godzi się na ten układ. Jakiś czas później dama zostaje znaleziona martwa w swoim domu przez służącą. Ta zwala całą winę na Leonarda, który natychmiast trafia za kratki. Jego sprawą zajmuje się John Mayhewu – adwokat, który stracił na wojnie syna, nie dogaduje się z żoną, nie ma klientów i tylko dzięki drobnym opłatom, które uiszcza strażnikom w więzieniu, jest w stanie znaleźć kogoś, kogo będzie bronił.

Świadek oskarżenia to drugi miniserial, złożony z dwóch odcinków, oparty na książkach Agathy Christie. Pierwszy – I nie było już nikogo – zadebiutował na ekranach telewizorów w 2015 roku i zachwycił widzów nie tylko wiernym oddaniem powieści, lecz także gwiazdorską obsadą. Świadek oskarżenia swoją premierę miał w grudniu 2016 roku. Scenariusz oparto na podstawie książki o tym samym tytule. Co ciekawe, książka ta jest zbiorem opowiadań, w którym tylko jedno dotyczy sprawy przeniesionej na ekran.
Głównym tematem serialu jest poszukiwanie mordercy Emily French. John Mayhew wierzy młodemu Leonardowi, który twierdzi, że jest niewinny. Jego zeznania potwierdza kobieta, z którą żyje bez ślubu. Jednak Romaine tuż przed rozprawą zmienia zdanie i przyznaje, że to Leonard zabił Emily. Jest rozgoryczona jego romansem i chce sprawiedliwości. Adwokat robi wszystko, by uniewinnić swojego klienta – nie tylko rozmawia z nim, ale też próbuje wpłynąć na Romaine i spotyka się ze tajemniczą kobietą, która przekazuje mu ciekawe wieści w tej sprawie.
Drugim torem biegnie historia samego Mayhew. Jest schorowanym mężczyzną, któremu nie układa się w domu, na dodatek bardzo cierpi z powodu utraconego syna. Ma wyrzuty sumienia, dlatego za punkt honoru obiera sobie obronę Vole’a. Trzeba przyznać, że Mayhew działa w dość dziwny sposób – nie jako adwokat, jako człowiek. Przesiaduje w teatrze, oglądając żonę swojego klienta, nie odzywa się do żony, by za chwilę obdarowywać ją prezentami. Trudno za nim nadążyć. Dopiero pod koniec drugiego odcinka zaczynamy lepiej go rozumieć. 
Świadek oskarżenia to serial, w którym największą rolę odgrywa atmosfera. Fabuła jest dość przewidywalna i mało zaskakująca, to klimat robi swoje. Po pierwsze brudne, ciemne, zamglone uliczki Londynu wyglądają tak, że ciarki przechodzą po plecach. Po drugie sama postać adwokata sprawia, że podchodzimy do tego serialu z różnym nastawieniem w zależności od scen. Na początku było mi go szkoda ze względu na nędzę, w której przyszło mu żyć – dom, zdrowie, nawet coś na kształt kancelarii adwokackiej, w której pracuje, powodowały, że było mi go żal. Potem jednak zobaczyłam, że nie jest on takim niewinnym, spokojnym człowiekiem, za jakiego go brałam, a dopiero koniec drugiego odcinka sprawił, że poczułam ogromne zmieszanie. 
W serialu zobaczymy Toby’ego Jonesa, który jest niesamowicie charakterystyczny ze względu na swój typ urody. Gra on główną rolę. W Leonarda Vole’a wciela się Billy Howle, jego żonę gra Andrea Riseborough. Jako panią French zobaczymy Kim Cattrall. Z postaci, na które warto też zwrócić uwagę, jest jeszcze służąca – Janet (w tej roli Monica Dolan).

Powiem szczerze, że serial mnie nie porwał. Nie czytałam książki, więc nie znałam fabuły, ale scenariusz mnie nie zaskoczył. Spodziewałam się takiego rozwiązania sprawy. Jedyne, co mnie poruszyło, to postać głównego bohatera. Dla niego – i dla tej kreacji aktorskiej – warto obejrzeć Świadka oskarżenia.

1 komentarz:

Daj znać, co sądzisz o wpisie!