Autorzy: George R.R. Martin, Lisa Tuttle
Tytuł: Przystań Wiatrów
Tytuł oryginalny: Windhaven
Wydawnictwo: Zysk i S-ka
Liczba stron: 404
George R.R. Martin to znany na
całym świecie współczesny twórca fantastyki. Lisa Tuttle to autorka, która
pisze głównie horrory i powieści fantastyczne. W 1981 roku wydali wspólnie książkę
„Przystań Wiatrów”, która w 2013 roku ukazała się ponownie w Polsce dzięki wydawnictwu
Zysk i S-ka.
Maris pragnie latać. Obserwuje
lotników – dumę Przystani Wiatrów – i marzy o tym, by mieć skrzydła. Adoptuje
ją jeden z elity. Sam nie ma dzieci, dlatego postanawia nauczyć Maris
wszystkiego. Po pewnym czasie rodzi mu się syn, co oznacza, że dziewczyna
straci skrzydła. Nie może się z tym pogodzić. Buntuje się przeciw tradycji i
rozpoczyna tym samym nową erę dla Przystani Wiatrów. Dzięki niej powstają
akademie, gdzie każdy może uczyć się latania, a potem brać udział w turniejach,
w których może wygrać skrzydła. Przez wiele lat nie udaje się to nikomu, jednak
potem zła passa zostaje przerwana i dwoje studentów odbiera skrzydła innym lotnikom.
Maris starzeje się, ale ciągle lata. Pewnego razu nie ma jednak wystarczająco dużo
szczęścia i ulega wypadkowi. Nie może latać. Postanawia zostać uzdrowicielem,
osiedla się na wyspie i prowadzi niemal spokojne życie. Niemal, bo wisi nad nią
widmo wojny, która może okazać się kolejną zmianą w dotychczasowym porządku
świata.
Książka jest interesującym
przykładem fantastyki. Trafiamy do innego świata – jest tu tylko ocean i
nieliczne wyspy, na których żyją dwie klasy ludzi – lotnicy i lądowcy. Ci
pierwsi są chlubą tego świata, drudzy – liczni i mało sławni – stanowią odrębną
część społeczności, pogardzaną przez tych ze skrzydłami. W tym wszystkim
znalazła się Maris – po środku. Nie urodziła się w rodzinie lotników, ale w
końcu dostaje upragnione skrzydła i przeprowadza rewolucję. Sprzeciwia się
tradycji, co ma potem skutki w życiu wielu osób.
Maris to postać nieco wyblakła.
Tak naprawdę nie wiemy za bardzo jak wygląda, a poznajemy ją jako dziecko, a
potem jesteśmy z nią aż do starszego wieku. Mimo licznych opisów jej emocji nie
mogę zbyt wiele o niej powiedzieć. To na pewno uparta i odważna kobieta. Nie
byłam jednak pewna, czy jej związek oparty był na miłości, a wola walki o
skrzydła była tylko egoizmem. Wydaje mi się, że z całą pewnością można
stwierdzić jedno – Maris kocha latanie.
Ogólnie książka to głównie
narracja. Dialogów jest w niej bardzo mało. Czasem zdarzają się bardzo
rozbudowane monologi, które dzielono na akapity. Osobiście nie jestem
zwolennikiem tego typu zabiegów, ale może dla niektórych to ułatwienie.
Język powieści jest dość prosty.
Zdania są raczej krótkie, chociaż ich konstrukcja jest bardzo interesująca.
Imiesłowy pojawiają się co chwilę, a słownictwo związane z przygodami dziewczyny
często jest niewytłumaczone (głównie nazwy własne nie są opisane – potwory morskie,
jedzenie i zasady świata lotników wprowadzone są licznie, lecz nie bardzo widać
tu próbę przybliżenia nam tego świata). Ogólnie korekta sprawiła się dobrze,
nie mam co do niej zastrzeżeń.
Narracja trzecioosobowa jest tu dobrym wyjściem, bo narrator jest
wszechwiedzący. Nie widziałabym jednak różnicy, gdyby to Maris o sobie
opowiadała – i tak znamy jej myśli, uczucia, a nawet akacja urywa się w
momencie, gdy dziewczyna mdleje, albo idzie spać. Przez trzy części opowieści
spotykamy Maris w różnych etapach życia. Na początku, jeszcze w prologu, jest
dziewczynką. Potem kolejno młodą kobietą, kobietą dojrzałą i starszą. Jej
charakter zmienia się tylko w małym stopniu, co łatwo zauważyć podczas lektury.
Nie wiem czemu, ale zwróciłam
uwagę na jedna rzecz – opisy aktów seksualnych są tu pominięte, a o nich samych
mówi się jedynie po fakcie i to tylko w sposób sugestywny. Przez to trudno mi
było określić, czy Maris faktycznie z kimś jest, czy nie. Wszystkie relacje
wydawały mi się zbyt powierzchowne.
Wielkim plusem są mapy na końcu.
Mogłam obserwować podróże Maris, śledzić konkretne miejsca zdarzeń i przyglądać
się Przystani Wiatrów.
Jeśli chodzi o dwóch autorów, to
nie wiem, które rozdziały pisał Martin, a które Tuttle. Czułam się nieco
zawiedziona tym faktem.
Ogólnie książka mnie oczarowała.
To interesująca opowieść o czymś innym. Nie ma tu wampirów, wilkołaków i tych
wszystkich modnych stworzeń. To zupełnie inna historia, przez co ma swój urok.
Mało mi jednak tego świata. Przystań Wiatrów to ciekawe miejsce, które chętnie
zgłębiłabym bardziej.
Komu polecam? Na pewno spodoba
się szukającym czegoś innego. Przenieście się w inne miejsce, do odległej
krainy, gdzie ludzie mogą latać. Fascynujące przeżycie. Jeśli znacie twórczość
Martina, ta książka też was wciągnie. To chyba najlepszy argument, by po nią
sięgnąć.
Książkę
otrzymałam dzięki uprzejmości wydawnictwa Zyska i S-ka:
Zapowiada się ciekawie, ale ja napierw zamierzam sięgnąć po "Grę o tron"
OdpowiedzUsuńZawsze ciekawią mnie pisarskie duety, więc to coś dla mnie.
OdpowiedzUsuńRecenzję przeczytałam z przyjemnością, to książka jednego z moich ulubionych pisarzy, a jeszcze nie znam:)
OdpowiedzUsuńMi twórczość autora jest wciąż obca, ale wciąż kusi:)
OdpowiedzUsuńJeszcze nie czytałam nic Martina, cały czas się do czegoś przymierzam:)
OdpowiedzUsuńMoj brat ma całą serie 'Gry o Tron' ale ja jakoś nie mam czasu się do niej za brać, wolałabym przeczytać powyższą ksiażkę ;)
OdpowiedzUsuńPierwsza moja myśl: "a to nie ten facet, co napisał "Grę o tron""? Niemniej jednak Twoja recenzja sprawiła, że zaciekawiła mnie ta książka i, tak jak moja poprzedniczka, nie mam czasu zabrać się na razie z "Grę...", ale być może po tę powieść sięgnę szybciej. Kto wie...
OdpowiedzUsuńNo cóż, warto by było poznać pana Martina również od innej strony, nie tylko w związku z "Pieśnią Lodu i Ognia". Jednak nie jestem do końca przekonana do "Przystani Wiatrów". Ogólny pomysł wydaje się być ciekawy, jednak nieco odpycha mnie jego realizacja - wydaje mi się, że mogłabym się męczyć, czytając. Ale, ale... Poczekamy, zobaczymy. Kobieta zmienną jest i dużo zależy od nastroju :-)
OdpowiedzUsuńTa pozycja wydaje mi się trochę "nudna". Na początku strasznie zaciekawiłaś mnie tą książką, a teraz mam mieszane uczucia... Ale skoro polecasz ją wszystkim czytelnikom G.R.R. Martina na pewno po nią sięgnę.
OdpowiedzUsuń