007. Licencja na oglądanie – "W tajnej służbie Jej Królewskiej Mości"



Bond widzi kobietę, która próbuje popełnić samobójstwo, rzucając się w morze. Ratuje ją, jednak nieznajoma ucieka, gdy James walczy z tajemniczymi napastnikami. Następnego dnia 007 zostaje „poproszony” na rozmowę do przywódców jednej z najpotężniejszych organizacji przestępczych. Okazuje się, że jest on ojcem uratowanej dziewczyny i ma dla Bonda niecodzienną prośbę. Chce, by James zbliżył się do Tracy, rozkochał ją w sobie, pozwolił poczuć się adorowaną. Agent zgadza się, ale chce w zamian pomocy przy odnalezieniu Blofelda. Na ten układ nie idzie przełożony 007 – M. Gdy James chce zrezygnować z pracy, panna Moneypenny zmienia pismo na wniosek urlopowy, w czasie którego Bond zaczyna działać.

W tajnej służbie Jej Królewskiej Mości to szósty film z cyklu o najsławniejszym agencie świata, Jamesie Bondzie. Scenariusz napisano na podstawie powieści Iana Fleminga. Film miał swoją premierę w 1969 roku.

Fabułę można podzielić na dwie części. Pierwsza dotyczy romansu Bonda z Tracy. Mężczyzna uwodzi i rozpieszcza kobietę, flirtuje z nią i spędza mnóstwo czasu. Oboje dobrze się czują w tym związku. Dzięki temu James może wykonać swój plan, na czym skupia się dalsza część filmu. Widzimy, jak Bond wciela się w genealoga, który ma zbadać szlachectwo Blofelda. Złoczyńca ma obsesję na tym punkcie. W luksusowej klinice dla kobiet w Alpach 007 musi ukrywać swoją tożsamość i szukać sposobności na pokonanie wroga. Niestety zdradza go jego własna natura i zamiłowanie do uwodzenia kobiet.
Ogromnym plusem filmu są sceny kręcone w Alpach. Piękne krajobrazy, świetny pomysł z kliniką, ciekawie wyglądające pościgi na nartach – dobrze się to ogląda. Nowością w tym filmie  na tle serii jest wątek uczuciowy. Bond pierwszy raz się zakochuje, bierze nawet ślub. Gdyby wyciąć ten wątek otrzymalibyśmy kwintesencję filmu szpiegowskiego. Muszę przyznać, że romans bardzo mi przeszkadzał, za to sceny w klinice dla kobiet były świetne, przemyślane i zabawne. Nieco nie wykorzystano potencjału wątku ze szkoleniem kobiet, szkoda.
W tym filmie pierwszy i ostatni raz w serii wystąpił model George Lazenby. Mimo że chociażby Roger Moore uznawał go za dość słabego Bonda, ja nigdy nie miałam nic do jego kreacji 007. Owszem, nie ma tyle wdzięku i klasy, co Connery, ale nie umiem przyczepić się do jego gry aktorskiej, szczególnie gdy pamiętam o czasach, w jakich kręcono W tajnej służbie Jej Królewskiej Mości. Technika nadal nie była zbyt rozwinięta, co widać w niektórych scenach walki czy pościgów na nartach. Lazenby ma jednak swój urok, który przyciąga. Ktoś bardzo ciekawie wymyślił scenę z uwodzeniem kobiet, która zapadła mi w pamięć i uznałam ją już dawno za kwintesencję tej postaci. 
Poza Lazenby w głównej roli w filmie zobaczymy też Dianę Rigg w roli Tracy i Telly’ego Savalasa jako Blofelda. W roli Draco, ojca Tracy, obsadzono Gabriele’a Fezettiego. Nie zabrakło też znanych z poprzednich części aktorów. Ponownie możemy zobaczyć M, którego gra Bernard Lee, pojawia się też Lois Maxwell jako panna Moneypenny, na chwilę też zjawia się Q – w tej roli ponownie Desmond Llewelyn. 
Są w tym filmie rzeczy, które mnie urzekają, jak akcja w klinice i pościg po stokach narciarskich, ale też takie, które spokojnie można by pominąć – wątek miłosny chociażby. Nie przeszkadza mi aktor, który wcielił się w rolę Bonda, bo fizycznie jest dość podobny do Connery’ego. W tajnej służbie Jej Królewskiej Mości to niezły film z serii o agencie 007, choć trochę brakuje w nim „nowinek” technologicznych i klimatu z poprzednich części. Mimo wszystko zawsze oglądam go z przyjemnością.

4 komentarze:

  1. Muszę koniecznie obejrzeć ;) Pozdrawiam serdecznie ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  3. Jakoś nigdy nie mogłam się przekonać do Bonda, ile razy bym nie oglądała coś mnie odpycha, mimo że to film kultowy to chyba jednak nie dla mnie :(

    OdpowiedzUsuń

Daj znać, co sądzisz o wpisie!