Tytuł: Tudorowie. Narodziny dynastii
Tytuł
oryginalny: The First of
the Tudors
Wydawnictwo: HarperCollins
Liczba stron: 480
Jasper i Edmund zostają sprowadzeni do Londynu. Król uznaje
ich za prawowitych braci i przyznaje zaszczyty. Jasper ma zarządzać hrabstwem Pembroke,
Edmund natomiast postanawia ożenić się z piękną, bardzo młodą i niezwykle
majętną Małgorzatą, z którą w niedługim czasie ma potomka. W tym okresie w
Anglii dochodzi do starć dwóch rodów – Yorków i Lancasterów. Król Henryk traci
zdrowie i władzę, jednak jego najbliżsi nie pozwolą na odebranie mu panowania.
Tudorowie.
Narodziny dynastii Joanny Hickson to pozycja, która zainspirowana jest
prawdziwymi wydarzeniami z historii Anglii. Akcja powieści rozgrywa się w
połowie XV wieku, podczas rządów Henryka VI i wojny Dwóch Róż. Występują tu
prawdziwe postacie jak król Henryk, Jasper i Edmund Tudorowie czy Małgorzata
Beaufort.
Narrację w książce prowadzę dwie postacie – Jasper i
Jane. On jest bratem króla, zauroczonym w pięknej bratowej, ona jego daleką
kuzynką, która skrycie się w nim podkochuje. Dzięki tym dwóm historiom
poznajemy nie tylko to, co działo się na dworze, jak wyglądały walki, lecz
także otrzymujemy trochę informacji na temat przyszłego władcy, którego
opiekunką była Jane.
Fabuła skupia się raczej na prywatnych sprawach
bohaterów niż na wydarzeniach historycznych. Nie oznacza to jednak, że te się
nie pojawiają. Mamy i sceny walki, i audiencje na dworze, i spotkania z
możnymi, wspomina się także o potyczkach i śmierciach, sukcesach i porażkach
obu stron. Głównie jednak narracja pokazuje codzienność, która naznaczona jest
wojną domową. Nie brakuje tu wątków miłosnych, rodzinnych sprzeczek, scen
pokazujących typowe XV-wieczne zwyczaje i działania na co dzień.
To, co jest dla mnie niejasne, to przepływ czasu w
akcji. Czasem nie mogłam zrozumieć, jak autorka opisywała sceny, które wydawały
się, że następują dzień po dniu, a okazywało się, że dzieli je sporo czasu,
przez co akcja momentami wydawała mi się mało przejrzysta. Z drugiej strony nie
zawsze mogłam znieść zachowania bohaterów – nie zawsze były one logiczne,
czasem ocierały się o sztuczność. Minusem jest też skupienie się głównie na stronie
uczuciowej bohaterów. Brakowało mi szerszej perspektywy historycznej, pragnęłam
przeczytać o jakichś szczegółach tego okresu, a był on potraktowany raczej
powierzchownie. Co prawda autorka zadbała o to, by i bohaterowie, i wydarzenia
były zaczerpnięte z historii i to wielki plus. Zarówno Jaspera, jak i Henryka
Tudora czy jego ojca możemy odnaleźć w źródłach, ich istnienie jest
potwierdzone, wydarzenia także się zgadzają. Autorka pozwoliła sobie
pofantazjować, wszak to powieść historyczna, fikcja literacka oparta na
rzeczywistych wydarzeniach, jednak nie przeinaczała faktów.
W powieści nieprzekonująca jest też dla mnie narracja.
Czasem miałam wrażenie, że jest to pomieszanie pamiętnika z relacją ze zdarzeń,
jakby autorka nie mogła się zdecydować na jeden styl. Owszem, narratorzy piszą
w pierwszej osobie, dlatego nie wymagam od nich ani wyjątkowej składności, ani
chłodnej oceny sytuacji, lecz czasem ich myśli były niewspółmierne z tym, jak
przedstawiono resztę wydarzeń, wydawały się niemal zbyt lekko rzucone, gdy
wokół czasy były niespokojne i sytuacja bohaterów niepewna.
Tudorowie. Narodziny
dynastii Joanny Hickson to powieść, która mnie nie porwała. Spodziewałam
się chyba czegoś bardziej historycznego, mniej obyczajowego. Na pewno osoby,
które lubią romanse historyczne, powieści obyczajowe osadzone w dawnych czasach,
mogą sięgnąć i po tę pozycję, jeśli tylko nie będą nastawione na dowiedzenie
się czegoś więcej o tym okresie. Ja czuję niedosyt.
Książkę przeczytałam dzięki uprzejmości Wydawnictwa HarperCollins:
Jakoś nie jestem zainteresowana losami dynastii :)
OdpowiedzUsuńZupełnie nie mój klimat.📚😊
OdpowiedzUsuń