Autor:
Maggie Stiefvater
Tytuł oryginalny: Ballad: A gathering of
Faerie
Wydawnictwo:
Illuminatio
Liczba
stron: 319
Maggie Stiefvater to młoda kobieta, której pasją jest
pisanie książek. W ten właśnie sposób zarabia na życie. W Polsce ukazała się
niedawno jej najnowsza powieść „Drżenie”. W 2009 roku napisała jednak inną
książkę, młodzieżową, pt. „Ballada”, która w Polsce wydana została w 2011 roku
przez wydawnictwo Illuminatio.
Książka jest kontynuacją „Lamentu”. W tej części głównym
bohaterem jest James, przyjaciel Dee. Oboje uczą się teraz w muzycznej szkole,
dla nastolatków z niesamowitymi zdolnościami parapsychologicznymi. Czas wypełnia
im głównie nauka. James i Dee odsunęli się od siebie. Oboje czują z tego powodu
dyskomfort, ale żadne z nich nie jest w stanie tego przezwyciężyć. Czują się
też obco w nowym miejscu. Ciążą im wspomnienia z ostatniego lata. Co gorsza,
James zdaje sobie sprawę, że czyha na niego kolejne niebezpieczeństwo w postaci
uroczej dziewczyny, która chce zawrzeć z nim pakt dający jej w posiadanie jego
duszę. Chłopak jest jednak silny, choć nie na tyle, by nie poczuć fascynacji
piękną nieznajomą. Odsuwa go to jeszcze bardziej od Dee, która wpada w
tarapaty. Czy chłopak dokona właściwego wyboru i pomoże odpowiedniej osobie?
James mnie zaskoczył. W poprzedniej części miałam wrażenie,
że jest nieudacznikiem zakochanym w swojej najlepszej przyjaciółce. Teraz, gdy
poznałam go bliżej zauważyłam, że jest interesującym chłopakiem, nieco
aroganckim i zbyt dumnym, a przy tym jeszcze ironicznym i pyskatym. Za to Dee,
która w poprzedniej części była silna i odważna, teraz ciągle płacze.
Historia jest ciekawa, chociaż mniej wciągająca niż w
poprzedniej części. Do przewidzenia było wiele rzeczy, chociaż autorka
potrafiła mnie też zaskoczyć parę razy. Bardzo podobało mi się wprowadzenie
nowych postaci, z czego nauczyciel Jamesa od literatury jest moim faworytem. To
mężczyzna z przeszłością, który odegra większą rolę w powieści, niż ktokolwiek
przypuszcza.
Język książki jest lekki i swobodny. Nie ma tu już udziwnień jak w poprzedniej części. James mówi ładnie, składnie i na temat. Nawet jego narracja potrafi być uszczypliwa, nie tylko wypowiedzi. Nie okazuje zbyt dużo uczuć, co osobiście uważam za wielki plus. Dodatkowo powieść ma dość dużą liczbę wyjaśnień nazw obcych, bo ułatwia zrozumienie treści.
Książka ma zupełnie inny podział niż „Lament”. Nie ma tu
rozdziału na części, lecz tylko na coś w rodzaju rozdziałów pisanych z dwóch
perspektyw: James i Nuali, jego tajemniczej prześladowczyni. W obu przypadkach
język nieco się różni, narracja jest pierwszoosobowa. Dodatkowo gdzieniegdzie
wprowadzone zostały grafiki przedstawiające telefon Dee z niewysłanymi do
Jamesa sms. Można odnieść wrażenie, że głównych bohaterów książki jest troje.
Brak tu również pięknych grafik jak w poprzedniej części.
Okładka jest czarna, z głową chłopaka i czerwonym napisem. Prosta i
przyciągająca wzrok. W środku tylko strona tytułowa ma piękne ozdobniki. W
czasie narracji zdarzają się motywy, które rozdzielają dwie sceny od siebie,
ale są one dość skromne w porównaniu z tym, co pamiętam z „Lamentu”. Z nowych
rzeczy – każdy rozdział poświęcony opowieści Nuali zaczynał się od cytatu.
Niestety książka zawiodła mnie pod względem
redakcyjno-korektorskim. Pominę już kwestię interpunkcji, gorzej, że zdarzały
się literówki, słowa miały poprzestawiane litery, a czasem wyrazy były
połączone. Na dodatek na kilku kartkach zmieniła się czcionka w trakcie
opowieści, co nie wynikało z przemyśleń, czy cytatu, lecz z pomyłki.
Książka to dobry przykład nowości – autorka sięgnęła po
wierzenia Irlandczyków, nadała temu piękny ton muzyki irlandzkiej, wprowadziła
fantastyczne postacie. Typowo młodzieżowa powieść niesie ze sobą kilka
ciekawych przesłań. Wybór między dobrem a złem to tylko jedno z nich. Autorka
zwraca uwagę na siłę przyjaźni, miłości, trudności z zaufaniem drugiej osobie,
wyobcowanie w nowym środowisku i oddanie. Poza tym trochę zepchnięty na
pobocze, ale widoczny wątek śmierci, utraty bliskiej osoby i cierpienia po tym
jest moim zdaniem warty uwagi.
Nie straciłam czasu, czytając „Balladę”. Historia podobała
mi się mniej, niż jej pierwsza część, ale nie oznacza to że nie podobała mi się
wcale. James okazał się interesującą osobą i chociażby dla niego warto sięgnąć
po tę książkę.
Komu mogę ją polecić? Myślę, że tym, którzy czytali
„Lament”. Bez zapoznania się z poprzednią częścią raczej trudno będzie
zrozumieć, o co teraz chodzi. Seria na pewno spodoba się nastolatkom, bo
opowiada o wielu ważnych sprawach, trudnych wyborach i nieszablonowej miłości.
Polecam. Miła lektura na ciche popołudnie (ostrzegam jednak: jak już się
wciągniecie, nie można się oderwać!).
Książkę otrzymałam dzięki uprzejmości wydawnictwa Illuminatio:
Jeśli będę miała ochotę sięgnąć po tę książkę to najpierw zapoznam się z pierwszą.
OdpowiedzUsuńMiałam w planach, ale raczej nie mój gatunek ;/
OdpowiedzUsuńNie lubie książek, które mają w sobie beznadziejny wątek miłosci
OdpowiedzUsuńPozdrawiam i zapraszam do mnie :)
booksloovers13xd.blogspot.com - o książkach
moviesloovers.blogspot.com - o filmach
nie za bardzo rozumiem sens niektórych akapitów, bo nie czytałam "Lamentu".. i raczej nie zamierzam. natomiast z bibliografii autorki mam w niedalekich planach "Drżenie" i "Wyścig śmierci" :)
OdpowiedzUsuńŻałuj - Lament jest cudowny.
UsuńBardzo chcę zapoznać się z tą serią, uwielbiam książki tej autorki :)
OdpowiedzUsuńCzytałam Drżenie tej samej autorki i tym tytułem mnie pani Stiefvater zraziła. Książka była nieciekawa, a bohaterowie mdli, zpełnie mnie nie urzekli... Aż miałam ochotę rzucić książką o ścianę. Niestety była pożyczona i nie bardzo wypadało...
OdpowiedzUsuńCo prawda na razie przeczytałam tylko Drżenie tej autorki, ale to nie zmienia faktu, że jej twórczość mi się podoba i z pewnością sięgnę i po tę serię;)
OdpowiedzUsuńChętnie zapoznam się z tą serią :)
OdpowiedzUsuńWydaje się być świetna :)
OdpowiedzUsuńMuszę przeczytać :D
Nie czytałam poprzedniej części więc muszę zacząć od początku. Książka wydaje się być ciekawa :)
OdpowiedzUsuńTeraz mam jeszcze większą ochotę na przeczytanie "Lamentu" :)
OdpowiedzUsuńRaczej nie teraz, może kiedyś;p
OdpowiedzUsuńZapraszam na Candy Noworoczne, do wygrania książki : http://recenzje-kiti.blogspot.com/2012/12/candy-noworoczne.html
Myślę, że w takim razie nie ma co czekac - czas na "lament" :)
OdpowiedzUsuńMam całą serię na półce... Jednak jakoś nigdy okazji nie ma żeby po nią sięgnąć:)
OdpowiedzUsuńSwego czasu czytałam wszystkie książki tej autorki, więc miałam okazję zapoznać się też z tą.
OdpowiedzUsuń