Tytuł: Hobbit
Pełen tytuł: Hobbit, czyli tam i z powrotem
Tytuł oryginalny: The Hobbit or There and Back Again
Ilustracje: Alan Lee
Wydawnictwo: Amber
Liczba stron: 352
John Ronald Reuel (albo jak ktoś woli J.R.R.) Tolkien to
postać niezwykła. Już samo nazwisko jest znane każdemu, a co dopiero jego
dzieła. Jeśli nawet ktoś nie czytał, to na pewno oglądał „Władcę
pierścieni”. Urodzony w końcu XIX wieku
stał się prekursorem współczesnej fantastyki.
Miałam okazję sięgnąć po jedną z jego książek. „Hobbit”
(pełny tytuł: „Hobbit, czyli tam i z powrotem”) to opowieść wydana pierwszy raz
w roku 1937. Opowiada ona o przygodzie, jaką przeżył Bilbo Baggins, tytułowy
hobbit.
Bilbo prowadzi spokojne życie w swojej norce na Pagórku. Pewnego
dnia spotyka go Gandalf, który ma chęć zrobić mu psikusa. Następnego dnia
odwiedza go wraz z trzynastoma krasnoludami i namawia do wyprawy po złoto
ukryte w Samotnej Górze. Początkowo hobbit jest przerażony – jego nacja nie ma
w zwyczaju podróżować. Jednak pod wpływem impulsu udaje się w raz z nimi, po
drodze spotykając mnóstwo nowych istot i przeżywając wiele dziwnych historii.
Najważniejsze dla czytelnika, takiego jak ja, czyli laika,
jest to jak w posiadanie Bilba trafia pierścień. Błyskotka ta to magiczny
pierścień, który przypadkiem znajduje hobbit w czasie jednej z przygód. Potem
wiele razy ratuje mu on życie. Zresztą nie tylko jemu.
Główne wątki powieści to zdecydowanie motyw podróży. Trwa
ona przez niemal wszystkie stronice. Przy tej okazji pojawiają się również
przygody, które są kolejnym wątkiem książki. Oprócz tego ważna jest także
przemiana wewnętrzna Bilba, która dokonuje się powoli, dlatego jest tak
dokładnie opisana. Dodatkowo wyróżniłabym też motyw fantastyczny – nie brak go
ani przez chwilę – pojawiają się bowiem krasnoludy, elfy, czarodzieje,
olbrzymy, trolle, a nawet smok.
Książka zdecydowanie jest idealnym przykładem powieści
fantastycznej. Jest napisana prostym, przyjemnym językiem. Jedyne co może
sprawiać trudności to nazwy własne a także wielość imion krasnoludów, które
ciągle przewijają się przez karty powieści.
Jest też pewien minus. Początkowo nie mogłam oderwać oczu od
pięknie napisanych zdań, potem jednak zauważyłam, że redakcja zaczęła sobie
odpuszczać. Wypowiedzi jednej osoby często rozbite są na dwa myślniki, a przed
„i” lub „oraz” pojawiają się dywizy, kompletnie niepotrzebnie. Rozbija to szyk
zdania, sprawiając że czytelnik nie wie, o co chodzi. Poza tym pod koniec
powieści widocznie zaniedbano znaki interpunkcyjne (brakuje kropek na końcu
zdań, lub przecinki stoją w złych miejscach).
Poza tym książkę czyta się szybko i przyjemnie. Nie ma tam
dużo opisów, a te które się pojawiają są fantastycznie stworzone, pomagając
wyobraźni pracować na pełnych obrotach. Dialogi są zazwyczaj krótkie. Czasem
tylko, gdy występuje bardziej rozbudowana kwestia, rozdzielono ją na akapity,
co mnie osobiście bardzo się nie podoba – nieuważny czytelnik mógłby odebrać
opowieść snutą przez jednego bohatera jako wypowiedź i narrację.
Nie należy też zapominać o pięknych ilustracjach Alana Lee.
Są one przerywnikiem podczas opowieści, mają cudowne kolory, są klimatyczne a
kartki są nienumerowane, przez co czytelnik nie gubi się. Okładka zachęca do
sięgnięcia po książkę, właśnie dzięki temu zestawieniu: wspaniała ilustracja i
znany autor.
Moim zdaniem powieść jest ciekawa. Spodziewałam się jednak
czegoś innego. XXI wieczna fantastyka przyzwyczaiła mnie do tego, że w powieści
leje się krew, występują młodzi i przystojni bohaterowie, a w tle zawsze wisi
romans w trójkącie. Tu fabuła jest zupełnie inna, dlatego byłam zaskoczona tą
odmiennością. Dodatkowo przyjemnie wyglądają mapy na początku i końcu książki.
Najciekawszy moim zdaniem jest narrator – wydaje się jakby
snuł on swoją opowieść w ciepły wieczór przy herbacie, a my byśmy go słuchali.
Wrażenie to dodaje mu wiele uroku. Poza tym zwraca się on do nas jak do
znajomych. Jest wszechwiedzący – nie tylko opisuje co dzieje się z Bilbem, ale
też wie jak zachowują się w tym czasie inne, kluczowe dla powieści postacie w
oddalonej od tytułowego bohatera części Śródziemia. To bardzo ułatwia nam
zrozumienie wielu kwestii.
Podobała mi się ta lektura. Połknęłam te 300 stron w
mgnieniu oka. Był to bardzo przyjemnie spędzony czas.
Komu mogłabym polecić książkę? Na pewno każdemu, kto lubi
fantastykę. Tu odkryje początki tego gatunku. Nie ma co jednak spodziewać się
fajerwerków. To przyjemna opowieść, napisana tak, że nie czyta się jej z
wypiekami na twarzy (choć są bitwy, niebezpieczeństwa i ucieczki). Po „Hobbita”
powinni sięgnąć też ci, którzy znają Tolkiena z filmowego „Władcy pierścieni”.
Ja należałam do tej drugiej grupy i przyznaję, że nie zawiodłam się.
Muszę koniecznie przeczytać zanim do kin wejdzie ekranizacja, ale na razie czasu brakuje :(
OdpowiedzUsuńPamiętam jak mama mi czytała Hobbita jak byłam mała i zalewałam się łzami pod koniec gdy zginął Thorin (? czy jakoś tak, nie pamiętam dokładnie jak się nazywał;) Czekałam na ekranizację ale jestem bardzo rozczarowana, że zostanie podzielona na trzy osobne części.
OdpowiedzUsuńA ja właśnie jestem bardzo z tego powodu zadowolona. Inaczej by ominęli część rzeczy, a to jednak ciekawe :)
Usuńnie przepadam za fantastyką, ale dla tej książki zrobię wyjątek :)
OdpowiedzUsuńMoj chłopak uwielbia, ja jeszcze nie czytalam:)
OdpowiedzUsuńUwielbiam fantastykę, a Tolkien to mistrz, choć jego języka nie nazwałabym prostym i przyjemnym :) Mnie ciężko było przebrnąć przez niektóre opisy, ale fabuła i kreacja postaci przyćmiły wszystko inne. "Hobbit" jest świetny, podobnie jak seria "Władca Pierścieni". Czekam na ekranizację "Hobbita", choć nie wiem, z czego oni chcą tam zrobić trzy filmy :D Pozdrawiam, dodaję do polecanych i zapraszam do mnie na okiemczytelnika.blogspot.com :)
OdpowiedzUsuńPrzeczytałam i mimo, że nie jestem fanką fantastyki bardzo mi się podobała. Co prawda prędzej spotkałam się z różnymi co do tej książki opiniami- byli i tacy, którzy mówili, że jest nudna i tacy, którzy byli nią zachwyceni. Ja, jako laik, byłam pod wielkim wrażeniem i na pewno z chęcią obejrzę ekranizację:)
OdpowiedzUsuńMam ją w planach, ponieważ jestem miłośniczką fantastyki przygodowej.
OdpowiedzUsuńKocham Tolkiena i jego powieści ;) Fajnie napisane :)
OdpowiedzUsuń