Zaczytany Imbryczek




Cena: 5,85 zł za 50 gram
Jest to zielona herbata, która ma w sobie kawałki gruszki, jabłka, figi i wiele przypraw – kardamon, anyż, czerwony pieprz i kwiaty nagietka i piwonii.

Należy ją parzyć w temperaturze 95 stopni przez 2-3 minuty.



Moje wrażenia:
Herbata ma jasny kolor. Barwi wodę na lekko żółty lub zielonkawy kolor. Pachnie gruszką, co da się wyczuć już po otwarciu opakowania. Ma delikatny posmak goryczki, ale nie jest przez to niedobra. Smakuje oryginalnie i ciekawie. Na pierwszy plan wychodzi zdecydowanie posmak gruszki i mocnych przypraw, w szczególności kardamonu. 

Cena: 8 zł za 100 gram


Kawa rozpuszczalna o aromacie pomarańczy. Zalewać wrzątkiem. Można podawać z dodatkiem mleka lub śmietanki.
Moje wrażenia:
Co ciekawe, kawa wcale nie pachnie tak intensywnie. Zdecydowanie bogatszy jest jej smak – cierpkość pomarańczy przyjemnie drażni w język. To świetne połączenie kawy i cytrusa, które trudno potem zapomnieć.
Herbata nie zasmakuje wszystkim, głównie dlatego że jest zielona. Ma specyficzny smak, który trzeba polubić. Ci, którzy lubią zielone herbaty na pewno docenią jej połączenie z orientalnymi smakami przypraw i intensywnym posmakiem gruszki.
Kawa natomiast to świetny dodatek do gorzkiej czekolady. Jest bardzo smaczna, delikatna, a pomarańczowa nuta wydaje się być wyraźniejsza od smaku kawy. Każdy kto lubi cytrusy zobaczy, że smakowo kawa przypomina właśnie ten owoc. Interesujące połączenie, które docenicie, gdy tylko spróbujecie.

Za możliwość spróbowania herbaty i kawy dziękuję firmie SKWORCU:  


 ***
Zapraszam na facebooka mojego bloga. Znajdziecie tam szybki konkurs. 


"Wampiry wśród nas" - Konstantinos



Autor:  Konstantinos
Tytuł oryginalny: Vampires: The Occult Truth
Wydawnictwo: Studio Astropsychologii
Liczba stron: 216

Konstantinos o badacz, zajmujący się okultyzmem. Od jakiegoś czasu zbiera informacje na temat wampirów i wampiryzmu. „Wampiry wśród nas” to pozycja, która dzięki Studiu Astropsychologii ukazała się na rynku w 2012 roku. W niej właśnie Konstantinos opowiada o swoich badaniach.

Książka rozpoczyna się podziałem wampirów na kategorie – nieśmiertelni i śmiertelni, a także na fizyczne i  widmowe wampiry. Poza tym pierwszy rozdział podaje krótką charakterystykę tych istot – od ich wyglądu fizycznego po moce, które posiadają. Autor opiera się na ludowych wierzeniach, odrzucając tym samym medialny wizerunek wampira. Pokazuje legendy, które od wieków krążą po świecie, bada demony z różnych epok i kontynentów. Wśród tych postaci znajdziemy wielu bogów, których znamy z mitów, ale także postaci historyczne jak królowa Elżbieta Batory czy Wład Dracula. W dalszej części autor przytacza listy, które dostał od czytelników, którzy twierdzą, że są wampirami. Są to kompletnie różne osoby – zarówno matka trójki dzieci, jak i studentka, czy mężczyzna który uwielbia fantastykę. Konstantinos nie podważa ich opinii, ale też nie wierzy im w stu procentach. Dokuje on jednak podziału listów na kategorie, które sam tworzy. Końcowe części książki opowiadają o tym jak bronić się przed atakami tych stworzeń i jak nie dać się zaatakować przez wampiry widmowe.

Książka jest krótka, napisana prostym językiem. Czcionka jest duża, przez co czyta się szybko. Autor dokładnie opisuje zagadnienia, ale robi to w sposób skrótowy, dzięki czemu pozycja nie jest przegadana. Każdy podtytuł napisany jest ozdobnym pismem. Graficznie książka wygląda bardzo schludnie – na stronach mamy tytuł lektury, odkreślony od jej treści poziomą linią. Okładka jest ciemna, a czerwone litery przyciągają wzrok. Jedyne czego mogłabym się przyczepić to fakt, że z okładki patrzy na nas mężczyzna, który jest niesamowicie podobny do filmowego Edwarda Cullena. Dlaczego mi to nie pasuje? Ponieważ autor pisze, że medialne wampiry są tylko kreacją na pokaz, a ich postacie nie mają nic wspólnego z rzeczywistością, którą on zna. 

Jeśli chodzi o minuty to stwierdziłam ich bardzo mało. Korekta i redakcja spisały się świetnie, tym razem to sam autor sprawił mi nieco zawodu. Widać, że jego wiedza jest ogromna, lecz czasem miał problem z jej przekazaniem, co objawiało się wtrąceniami czy nawiasami. Poza tym styl trochę męczył – często zwracał się do czytelników, jakby prowadził opowieść i mimo, że początkowo bardzo mi to odpowiadało, w końcu zaczęło to drażnić, a po odłożeniu książki czułam się jak po bardzo długim i szczegółowym wykładzie.
Ogólnie jednak książka jest ciekawa. Ma wiele przypisów, które wyjaśniają, że autor nie wyssał sobie tego wszystkiego z palca, lecz naprawdę studiował książki, podania i mity, by dać nam wiedzę o wampirach w pigułce. 

Bardzo miło spędziłam czas z „Wampirami wśród nas”. To książka wciągająca, a dawka historii w niej zawarta wcale nie przytłacza. Tak naprawdę cała pozycja mogłaby być jedynie wstępem do czegoś większego. Czasem czułam niedosyt, bardzo mało fragmentów powodowało znużenie. Książka podobała mi się najbardziej dlatego, że do tej pory miałam w głowie jedynie obraz wampira z XXI wieku – seksownego, uwodzicielskiego, pięknego i silnego. Dziki Konstantinosowi poznałam inne wampiry, zupełnie różne od tych z popkultury.

Komu mogę polecić książkę? Na pewno tym, którzy interesują się wampirami. Media bardzo zniekształciły ich obraz, o czym możecie przekonać się dzięki tej pozycji. Spodoba się ona też tym, którzy lubią opowieści z dreszczykiem. Warto przeczytać, by mieć pojęcie o tym, jak kiedyś wyobrażano sobie te potwory.


Książkę otrzymałam dzięki uprzejmości wydawnictwa Studio Astropsychologii:

 ***
Kącik chwalipięty - zostałam przyjęta na próbę jako recenzent PWN-u.

"Dzieje Tristana i Izoldy"


Autor: nieznany, odtworzył Józef Bédier
Tytuł: Dzieje Tristana i Izoldy 
Wydawnictwo: GREG
Liczba stron: 81 bez opracowania, 112 z opracowaniem

Józef Bédier był znawcą średniowiecza. To właśnie on otworzył jedną z najbardziej znanych historii miłosnych w dziejach – opowieść o Tristanie i Izdoldzie, która pierwszy raz ukazała się w 1900 roku. Wydawnictwo GREG wydało książkę w 2010 roku.

„Dzieje Tristana i Izoldy” to historia zakazanej i niebezpiecznej miłości. Dwójka młodych ludzi poznaje się w dość dziwnych okolicznościach – Tristan raniony mieczem śmiertelnego wroga Kornwalii prosi swojego wuja, Marka, by ten wysłał go łodzią w nieznane strony. Bóg jest jednak dla chłopaka łaskawy – przybija on do brzegów Irlandii, gdzie córka króla opatruje mu rany. Jej uroda zapiera dech w piesiach. Tristan jednak postanawia, że zostanie ona żoną jego pana – Marka. Zabijając smoka, zdobywa rękę dziewczyny i odwozi ją do Kornwalii. Podczas podróży dochodzi jednak do katastrofy – młodzi wypijają magiczny eliksir, który sprawia, że zakochują się w sobie do szaleństwa. Nie zmieniają jednak planów i Izolda zostaje żoną Marka, a kochanką Tristana. Król dowiaduje się jednak o zdradzie i od tej pory kochankowie drżą o własne życie. Siła miłości pcha ich jednak w objęcia tej drugiej połówki, co przynosi im tylko wiele problemów.

Sama historia miłosna jest moim zdaniem interesująca, ale nieco przekombinowana. Tristan i Izolda kochają się miłością szaloną i namiętną, co pokazują narażając się często na niebezpieczeństwo. Schadzki urządzają bowiem nie tylko pod czujnym okiem króla Marka, ale też jego zauszników, którzy źle życzą młodemu rycerzowi. Uczucie zaślepia parę kochanków. Muszą się ukrywać, lecz rzadko kiedy są ostrożni. Przez to oboje narażeni są na utratę życia.

Podczas czytania męczyły mnie ciągłe rozterki bohaterów, którzy albo uciekali z dworu, albo do niego wracali i tak w kółko. Oboje byli świadomi tego, że oprócz ich miłości są jeszcze inne rzeczy, które ich obowiązują, jak choćby wierność królowi w przypadku Tristana.

Bohaterowie są ciekawi. Izolda wcale nie jest, jak mi się wydawało przed lekturą, uległą i niewinną istotką. Potrafi zwodzić i kłamać, a nawet wyrzeka się dworskich przywilejów by tylko być z ukochanym. Poza urodą ma jeszcze całkiem mocny charakter. Tristan natomiast to wzór prawdziwego rycerza – męski, silny, odważny i do tego przystojny. Poza ukochaną służy też swojemu władcy, a także każdemu, kto przyjmie go na swój dwór podczas tułaczki. Jest wierny i prawy. Jego spryt nie raz pomógł mu odwiedzić królową.
Poza głównymi postaciami warto zwrócić uwagę na Brangien, służącą i przyjaciółkę Izoldy. To z jej winy kochankowie wypili magiczny napój, ale też dzięki niej nie raz uniknęli śmierci. To ona pomagała im w schadzkach, ale też nie raz pokazała swoje oddanie królowej.

Książka nie jest długa. Mimo stylizacji, język jest prosty i zrozumiały. Jedyne co drażni to częste zmiany czasu w narracji. Każde słowo, które mogło sprawić trudność czytającemu zostało wyjaśnione w przypisach. Gdzieniegdzie znajdujemy proste rysunki dzielące treść. Całość bogata jest oczywiście w różnego rodzaju odniesienia i objaśnienia, które uczniom na pewno pomogą przy omawianiu lektury.
Jeśli chodzi o wydanie to redakcja świetnie sobie poradziła. Błędów nie zauważyłam, lecz czasem denerwowała mnie mnogość przecinków. Nawet krótkie zdania miały ich mnóstwo. Poza tym wydaje mi się, że niektóre z fiszek były umiejscowione nieco za wysoko lub za nisko interesującego fragmentu, a niektóre były wręcz zbędne. W porównaniu jednak z innymi lekturami, ta miała bardzo mało objaśnień.

Opracowania nie czytałam, mimo że zajmuje ono sporą część książki. Przeglądające je zauważyłam, że ma sporo streszczeń – od ogólnego, po szczegółowe i plan wydarzeń. Na pewno przyda się uczniom, którzy nie lubią szkolnych powieści.

Szata graficzna jest uboga. Jak wcześniej wspomniałam, książka ma parę obrazków, ale bardzo prostych i moim zdaniem kompletnie zbędnych. Okładka jest typowo GREGowska – większość zajmuje obrazek, w tym wypadku statku, reszta to tytuł i nazwisko autora. Dodatkiem jest informacja, że książka posiada czcionkę ułatwiającą szybkie czytanie. Nie znam się na tym, ale książkę faktycznie czyta się błyskawicznie – nie jestem jednak przekonana, czy to za sprawą czcionki, czy po prostu interesującej historii.

Po „Dzieje Tristana i Izoldy” sięgnęłam ze względu na film, który uwielbiam. Jednak film a książka to dwie kompletnie różne rzeczy. Historia, którą przeczytałam jest pełna przeciwności losu, z którymi niemal cały czas muszą się mierzyć bohaterowie. Nie trzyma to może w napięciu, ale naprawdę dobrze się ją czyta. Co dla mnie ważne – opisów w książce jest mało. Jest to płynnie opowiedziana historia, a narrator trzecioosobowy  zwraca się do czytelnika jak do słuchacza, często podkreślając rolę odbiorcy. Robi to dobre wrażenie, jest czymś zupełnie nowym i przypomina mi bajki z dziciśtwa, które miały podobny schemat.

Komu mogę polecić książkę? Prawdę powiedziawszy nie wiem. Uczniowie i tak w większości nie przeczytają. Myślę, że książka powinna trafić w ręce wszystkich, którzy lubią opowieści o miłości. Tristan i Izolda to obok Romea i Julii jedna z najbardziej znanych i rozpoznawanych par w dziejach. Warto poznać ich prawdziwą historię.

Zaczytany Imbryczek


Earl Grey Orange

Cena: 4,95 za 50 gram
Do czarnej herbaty Ealr Grey dodano plasterki pomarańczy, kwiaty tego owocu, a także kwiaty nagietka i olejek bergamotowy.

Należy zalać wodą o temperaturze 96 stopni i patrzyć przez 2-3 minuty.

Moje wrażenia:
Herbata wygląda pięknie. Królują w niej dwa kolory – czarny i żółty. Plaster pomarańczy, który widnieje na zdjęciu wyżej bardzo ładnie komponował się z całą resztą. Herbata po zaparzeniu pachnie cytrusami, ma delikatny smak z nutką pomarańczy. 



Cena: 8 zł za 100 gram
Kawa rozpuszczalna, aromatyzowana.
Zalewać wrzątkiem, można podawać z mlekiem lub śmietanką.

Moje wrażenia:
Kawa ma delikatny zapach orzechowy. Smak orzechów jest natomiast bardzo dobrze wyczuwalny. Rozpuszcza się szybko i jest bardzo delikatna w smaku. Podobne połączenie jest na pewno znane niektórym z cappuccino. Dla tych, którzy nie pili nic podobnego polecam kawę rozpuszczalną, gdyż jest naprawdę świetnie skomponowana.

Herbata to klasyczne połączenie cytrusów z naparem. Na pewno spodoba się tym, którzy lubią nowe wersje znanych już wcześniej smaków. Warto spróbować.
Kawa natomiast kolejny raz sprawdzi się jako dodatek do deserów, tym razem słodkich i o mniej wyrazistych smakach. Pobudza i świetnie pachnie. Polecam szczególnie tym, którzy lubią próbować nowe połączenia, lecz nie mają odwagi na coś bardziej szalonego.

Za możliwość spróbowania herbaty i kawy dziękuję firmie SKWORCU:  


***
Wiem, że znowu Was zaniedbuję, ale zaczął się nowy semestr i jeszcze nie bardzo daję sobie z tym faktem radę. Dwa kierunki jednak okazały się być dla mnie zbyt ambitne, jednak ta sama ambicja, która kazała mi na nie iść, nie pozwala mi z żadnego zrezygnować. Obiecuję, że w weekend nadrobię zaległości. Pod koniec tego tygodnia spodziewajcie się również wyników konkursowych.