"Organy" - T.K. Węgierski; "Cud, albo Krakowiacy i Górale" - W. Bogusławski



Autor: Tomasz Kajetan Węgierski
Tytuł: Organy

 Tomasz Kajetan Węgierski to polski poeta oświeceniowy, który zasłynął swoim poematem „Organy” wydanym w 1784 roku.

„Organy” to opowieść o konflikcie między organista a księdzem. W wyniku śmierci pomocnicy organisty trzeba postarać się o nową kobietę. Mężczyzna wyznacza ją sam, bez konsultacji z księdzem. Ten wpada w szał, ponieważ widzi w tym jawne zlekceważenie swojej pozycji. Postanawia zawiązać spisek, wymierzony w nieposłusznego podwładnego. Ten jednak nie zamierza czekać na karę. Przy pomocy swoich przyjaciół dokonuje zniszczenia organów i ucieka. Ksiądz, który widzi pobojowisko wpada w rozpacz. Gdy widzi organistę podczas odpust dochodzi do rękoczynów. Sprawa jednak kończy się zgodą, którą pieczętuje biesiada.

Książka podzielona jest na krótkie części. Widać w niej wiele nawiązań autora do innej pozycji, a  mianowicie Pulpitu. Poza tym język jest prosty, czyta się szybko a opisy są bardzo ekspresywne. Akcja ciągle się zmienia, choć nie brak w niej nieścisłości. Wielkim plusem książki było na pewno to, że krytykowała ona kler. Teraz odczyt ten nieco się zatarł. Doskonałe jest także zastosowanie komizmu sytuacyjnego np. podczas bitwy na książki czy dewastacji organów. Dlatego jest to gatunek literacki, który nazywamy – poemat heroikomiczny.

Książka jest krótka i ciekawa. Warto poświęcić na jej lekturę odrobinę czasu. To lekka historia, bardzo uniwersalna, pokazująca mechanizm ludzkiego zachowania podczas sporu.

Kto sięgnie po ten utwór? Sądzę ze ci, którzy szukają czegoś polskiego, krótkiego i klasycznego. Odkryłam „Ograny” dzięki studiom i wcale nie żałuję. Historia wydaje mi się ciekawa i zajmująca, a jej uniwersalność do mnie przemawia. Zachęcam.



Autor: Wojciech Bogusławski
Tytuł: Cud, albo Krakowiacy i Górale

Wojciech Bogusławski to przede wszystkim aktor. Znane są jednak jego sztuki, w których często sam grał główne role. Spod jego pióra wyszedł m.in. „Cud, albo Krakowiacy i Górale”.

Bohaterem jest Stach, który zakochał się w córce młynarza Zosi. Macocha dziewczyny nie poznała jednak na ich ślub, gdyż sama ma chęci na młodego mężczyznę, który jest jej kochankiem. Przyjaciel Stacha wpada jednak na pomysł by para wyznała ojcu dziewczyny o ich związku. Niestety dziewczyna została już obiecana innemu - Góralowi. Nie jest z tego powodu szczęśliwa, nie chce zostać oddana obcemu. Na weselu kuzynów ojcowie dają młodym błogosławieństwo a górali przybyłych po Zosię odprawiają z niczym. Ci jednak mszczą się kradnąc bydło krakowiaków. Z pomocą przychodzi im student, który za pomocą eksperymentu naukowego godzi towarzystwo a potem podstępem zmusza Dorotę, żonę młynarza do odpuszczenia sobie Stacha.

Dramat ten pisany jest gwarą. Stylizacja nadaje utworowi melodyjności. Mimo to język nie jest trudny gdy juz sie wpadnie w rytm. Bardzo ciekawe są postacie. Pokazują typowe zachowania ludzi - zaborczość, wiarę w naukę i zabobonność. Konflikt krakowiacy-górale jest pokazany jako nieporozumienie między Polska a Rosją. Pasuje to do realiów czasów, w których był pisany dramat.
Minusem książki jest jej przegadanie. Rozdrobnione na małe wypowiedzi wydarzenia są irytujące. Plus to natomiast wielowątkowość utworu. 
Poza konfliktem i historią miłosną, mamy tu intrygę, politykę i krytykę kleru. Oprócz tego można go odczytać na wiele sposobów. Co najciekawsze w jakiejś części jest to utwór na autentycznych wydarzeniach.

Dramat czyta się szybko. Przez zmieniającą się akcje jest dynamiczny. Dzięki uniwersalności jest dobrze odbierany także i dziś. A co najważniejsze wykorzystuje gwarę, która jest tu użyta w sposób mistrzowski.

Komu polecam ten dramat? Tym, którzy lubią poznawać literaturę polska i odkrywać w niej coś nowego. Na pewno wielbiciele południa Polski powinni sięgnąć po to dzieło. Czyta się fenomenalnie.




***
Tak jak ostrzegałam jakiś czas temu, dziś post z recenzjami utworów oświeceniowych. Obie książki czytałam na studiach. Nie podaję stron i wydawnictw, gdyż były to druki z pdf-ów. Notka skrótowa, nie mam takich w zwyczaju, ale mam mało czasu na poznawanie czegoś nowego i również trudno mi pisać o czymś, o czym mówiło się tak wiele na moich zajęciach. Ten, kto się zainteresuje na pewno sięgnie.

3 komentarze:

  1. Ależ mnie zaciekawiły "Ograny"!!! muszę poszukać w bibliotece :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Czytałam Organy w szkole. Dużo humoru, pamiętam ze całkiem fajne było :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Basia, a nie Zosia... Ponadto, jak takie klasycystyczne pierdoły dobrze Ci się czytało, to ja nie chcę widzieć Twojej biblioteczki. Tyle godnych pozycji na świecie, a Ty piszesz o genialności wykorzystywania gwary i o uniwersalności problemu z "Cudu...". Co. Jaki na przykład? Wykorzystanie drutu elektrycznego? Głupoty, głupoty powiadam. Z kolei o "Organach" pisałaś jak o jakieś taniej powiastce Sparksa zgarniętej z promocji w Matrasie...
    Bój się dobrej literatury.

    OdpowiedzUsuń

Daj znać, co sądzisz o wpisie!