Morderstwo w muzeum, Alasdair Beckett-King



Autor: Alasdair Beckett-King
Tytuł: Morderstwo w muzeum
Wydawnictwo: Kropka
Czas trwania: 4 godz. 34 min

 

Zwykła dziewczyna czy międzynarodowej sławy detektyw? Bonnie jest i tym, i tym! Jako detektyw Bonbon ma za zadanie odkryć, kto dokonał kradzieży sławnej rzeźby z muzeum. Dziewczyna wraz z dziadkiem są akurat na miejscu, gdy dochodzi do zbrodni. Na dodatek ofiarą pada jeden z pracowników. Bonbon nie czeka ani chwili i rusza w poszukiwaniu sprawcy.

Powieść Morderstwo w muzeum jest pierwszym tomem serii o Montgomerym Bonbonie autorstwa Alasdair Beckett-King. Książka skierowana jest do młodszych odbiorców. Ma wątki detektywistyczne i kryminalne, a do tego całą masę humoru.

Bonnie jest nastolatką, która uwielbia rozwiązywać zagadki. W przebraniu detektywa prowadzi sprawy i jest w nich całkiem dobra, czego nie może znieść policja. Jako dziewczyna jest raczej cicha, nie ma zbyt wielu przyjaciół, a swoją tożsamość skrywa przed wszystkimi poza dziadkiem, który jest jej pomocnikiem. Jako detektyw udaje obcy akcent, ma o sobie wysokie mniemanie, kieruje się logiką i dedukcją. Nie można odmówić jej sprytu i odwagi. Ma też doświadczenie, o czym dowiadujemy się, gdy porównuje niektóre wydarzenia do spraw z przeszłości.

Ta książka przypomniała mi trochę styl Lemony'ego Snicketa. Humor i absurd, a do tego zagadka do rozwiązania. Dziesięcioletnia dziewczynka przebiera się za dorosłego mężczyznę i nikt nie widzi niczego dziwnego – nie zauważają ani niskiego wzrostu, ani tego, że mężczyzna pojawia się nagle i znikąd. To przymykanie przez dorosłych oka na takie rzeczy obnaża ich wady – brak uważności, ignorowanie innych, ufanie temu, co zobaczą.

Ta fabuła mogłaby się rozegrać kiedykolwiek. Niby są tu telefony, podcasty i inne rzeczy współczesnego świata, ale zupełnie tego nie czuć podczas akcji. Bonnie kieruje się dedukcją i tropi ślady. Podobało mi się, że nie używa nowych technologii w swoim śledztwie, ale też ich nie neguje. Widzi, jak ktoś nagrywa odcinek i zdaje sobie sprawę z kamer w muzeum, nie jest więc antytechnologiczna.

Zagadka kryminalna jest interesująca, zaskakująca na końcu. Kolejne tropy w treści prowadzą do różnych osób i sprawiają, że czytelnik sam bierze udział w śledztwie. Czasem narrator urywa pewne wątki, zostawiając nas z niedopowiedzeniem. To powoduje, że możemy snuć własne teorie na temat tego, co mogło się wydarzyć.

Lektorką audiobooka jest Weronika Łukaszewska. Jej głos pasował do treści, był miły dla ucha i dziewczęcy. Świetnie oddawała dialogi i imitowała dźwięki. Jej interpretacja była genialna i świetnie wpisała się w książkę dla dzieci.

Ten tytuł sprawdzi się nie tylko u najmłodszych słuchaczy. Ja bawiłam się świetnie, chociaż przyznaję, że na początku trudno było mi wejść w tę fabułę. Może jest to spowodowane tym, że czułam, jakbym trafiła na któryś tom przygód Bonnie z kolei. Niemniej z sentymentem przypomniałam sobie książki Snicketa, które w dzieciństwie uwielbiałam. To spowodowało, że słuchanie tej pozycji było dla mnie przyjemnym doświadczeniem.

Audiobooka wysłuchałam dzięki Audiotece.

 

1 komentarz:

Daj znać, co sądzisz o wpisie!