Autor: Aneta Rzepka
Tytuł: Magia kasztana
Wydawnictwo: Sumptibus
Liczba stron: 246
Aneta Rzepka od dzieciństwa
lubiła książki. Pisanie jest dla niej przygodą i sposobem oderwania się od
codzienności. Ma na swoim koncie kilka książek. Jedną z nowo wydanych jest
pozycja Magia kasztana, która ukazała
się dzięki wydawnictwu Sumptibus.
Kamila traci rodziców. Jest
niepełnoletnia, dlatego musi zostać pod opieką kogoś z rodziny. Pada na ciotkę
Marię z Warszawy, do której dziewczyna się przeprowadza. Mimo plotek, które
roznosiły się po miasteczku, ciotka okazuje się bardzo miłą osobą. Kamila
zmienia szkołę, zostawia przyjaciół i chłopaka. Na dworcu nie czeka na nią
jednak ciotka. Podchodzi do niej chłopak, który postanawia jej pomóc i
odprowadza ją do domu. Marek jest jednym z uczniów Marii, która jakiś czas temu
rzuciła zawód nauczyciela i postanowiła prowadzić małą kawiarnię. Jest miłym
chłopakiem, któremu wpada w oko Kamila. Chce ją bliżej poznać, jednak
dziewczyna nadal przeżywa śmierć rodziców. Kamila zaczyna pracę w kawiarni u
cioci, poznaje też reżysera teatralnego, Piotra, który zaprasza ją na próbę.
Dziewczyna bierze udział w przesłuchaniach i zostaje obsadzona w sztuce. W
szkole Kamila nie ma zbyt wielu znajomych. Marek, z którym chodzi do klasy,
stara się dotrzymywać jej towarzystwa. Także klasowy lider, Wojtek, bierze
dziewczynę pod swoje skrzydła. Kamili wydaje się, że poznaje jego oczy o
niezwykłym kolorze i wspomina chłopaka, którego spotkała kilka lat temu w
lesie. Jednak Wojtek nie do końca jest fair wobec dziewczyny – raz jest dla
niej przyjacielski, a raz opryskliwy. Dopiero gdy do klasy dołącza Gosia,
Kamila ma w końcu szansę na prawdziwą przyjaciółkę.
W książce znajdziemy dwie
narracje – pierwsza, trzecioosobowa, opowiada losy Kamili, ale nie tylko. Narrator
śledzi również Gosię i przyjaciół dziewczyn. Początkowo książka skupia się na
historii Kamili, ale potem do grona głównych bohaterów dołącza Gosia. Drugi typ
narracji to pierwszoosobowa opowieść Kamili, która prowadzi pamiętnik i dość
nieregularnie opisuje w nim to, czego brakuje w narracji.
Język jest prosty, zdania
krótkie. Przyznam, że nie przypadł mi do gustu – niektóre zdania były naprawdę
ładnie zbudowane, ale ogólnie fabuła i styl opowiadania nie były zbyt dobre. To
lekko naiwna opowieść z happy endem, typowo młodzieżowa. Niektóre zdarzenia
były zbyt podkoloryzowane – na przykład Kamila wygrywająca casting bez
przygotowania i zachwycająca dyrekcję tak bardzo, że dostaje jedną z głównych
ról? Kamili w ogóle wiele rzeczy się udawało – miała dwie prace, dwóch
adoratorów, świetną przyjaciółkę... Trochę zbyt idealnie. Co prawda powieść
zaczęła się naprawdę dobrze – Kamila miała coś na kształt depresji po śmierci
rodziców, ale potem szybko się jej pozbyła. Jak na prawie pełnoletnią
dziewczynę była dość naiwna, co mnie momentami męczyło.
Poprzednia okładka książki |
Głównym wątkiem jest zmiana
otoczenia przez młodą dziewczynę i jej sposób na poradzenie sobie z tym faktem.
Nowe przyjaźnie, nowa szkoła, wielkie miasto i tak naprawdę obca osoba, która
się nią opiekuje – to wszystko tematy, które warto poruszać i dobrze, że
znalazły się w tej pozycji.
Wielkim plusem w powieści jest
wprowadzenie przyjaźni damsko-męskiej i jej różnych odcieni. Podobało mi się
też to, że autorka pokazała, że ludzie mogą zakochać się w każdym wieku. Trochę
za dużo było postaci, przez co niekiedy czułam się zagubiona. Być może był to
zabieg konieczny, by pokazać różne zachowania. Niestety, w efekcie jednak
wszyscy przeżywają coś na kształt katharsis i zmieniają się wewnętrznie...
Ogólnie książka mnie nie
zachwyciła. Była dość przewidywalna, niekiedy trąciła naiwnością, choć może
patrząc na wiek bohaterów, tak być miało... Wydaje mi się, że jest to książka,
którą można przeczytać szybko, ale równie szybko zapomnieć o niej.
Książkę polecam młodszym
czytelnikom. Znajdziecie tu kilka interesujących wątków. Jest to lektura, która
umili wam wieczór, być może nawet wciągnie w świat wykreowany przez autorkę.
Nie spodziewajcie się jednak spektakularnych zwrotów akcji i zaskakujących
zdarzeń – to obyczaj, który odda spokojne życie normalnych nastolatków.
Książkę otrzymałam dzięki uprzejmości wydawnictwa Sumpitbus:
Treść zapowiadała się interesująco, ale widzę, że jednak nie zachwyca wykonanie :( Szkoda. Nie lubię krótkich zdań w powieściach :)
OdpowiedzUsuńSkoro nie jest tak wybitna jak wszyscy mówią, daruję sobie.
OdpowiedzUsuńCzuję, że jestem za stara na tę książkę, by się z niej w pełni cieszyć!
OdpowiedzUsuńA ja chętnie się skuszę na jej lekturę :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam.
Fabuła książki zapowiada się ciekawie, ale wolę bardziej wymagające powieści z dłuższymi zdaniami, więc raczej jej nie przeczytam, a fajnie się zapowiadała :/
OdpowiedzUsuńOdpuszczę sobie tę książkę, nie przepadam za takimi ;)
OdpowiedzUsuńZastanowię się nad jej kupnem, chociaż nie przepadam za przewidywalnymi książkami.
OdpowiedzUsuńObserwuję Pani blog od pewnego czasu. Zwykle mam bardzo wiele wątpliwości i pytań do opinii. Uważam też, że za dużo uwagi poświęca Pani streszczaniu książek, a za mało ich interpretowaniu. Nie udowadnia Pani stawianych tez, a jedynie rzuca jakieś stwierdzenia, które nic nie znaczą, bez konkretnego osadzenia teoretycznego. Ale żeby nie było, zeja też się tak zachowuję, odniosę się do recenzji powyżej.
OdpowiedzUsuńPo co jest tu tyle streszczenia? Za dużo, nie widzę powodu czytania książki, skoro znam całą jej fabułę!
Czy zdania powieści są krótkie z zasady? Czy autorka używa ich, żeby coś pokazać? Czy jest to zabieg stylistyczny? Czemu służy? Bo to, że nie przypadł Pani do gustu niewiele mówi o stylistyce. Jest nieprecyzyjne i nic nie znaczy. Komuś innemu może przypaść. Wspomina Pani o dwóch narracjach. W której przeważają krótkie zdania? W całości?
Na czym polega naiwność fabuły? Na tym, ze jest to historia dla młodzieży czy na happy endzie? Bo chyba nie na tym, że bohaterka ma fajną przyjaciółkę, podoba się dwóm chłopakom (kurczę, to wcale nie tak dużo), jest zdolna i ma pracę? Bohaterka była naiwna, ale niegłupia, skoro pracowała, miała przyjaciół i jakoś udało jej się wyjść z depresji. Nie rozumiem już, co jest zarzutem, a co atutem bohaterki. Czy zastanawiała się Pani, dlaczego bohaterka taka właśnie była? Pewnie nie przypadkiem. I moim zdaniem to wielki plus zrobić bohaterkę naiwną i irytującą, ale jednak taką, że jej się wszystko udaje. Fajnie, jak postać budzi jakieś emocje w czytelniku. Ja to uwielbiam. Nawet jeśli bohater nie do końca działa tak, jak ja bym działała.
Pisze Pani, że wielu bohaterów w powieści to „być może zabieg konieczny”. To jak to? Nie wie Pani czy konieczny? Czy jakby połowę wywalić byłoby lepiej, ciekawiej? Przecież Pani przeczytała książkę i wyraża opinię na jej temat, ja przyszłam się tego dowiedzieć. Po co stawiać tezy, których Pani nie potrafi merytorycznie wyjaśnić? Pani zagubienie nie jest miernikiem wartości książki. Może jest Pani po prostu nieuważnym czytelnikiem? Nie wiem, ale po tym, co tu napisane tak wnioskuję.
Katharsis bohaterów… Pięknie! Dlaczego „niestety”, że wszyscy je przeżywają? Chciałabym się dowiedzieć czegoś więcej o tym zjawisku. Kto je przeżył, na czym to polegało, dlaczego Pani uważa, że to było niepotrzebne. Jedno zdanie o czymś tak ważnym to tak, jak pokazać dziecku cukierka i schować go do kieszeni.
Problematyka, o której Pani wspomina, przemiana bohaterów, może z naiwnych w mądrzejszych, która się zdarzyła niestety (Pani zdaniem) nie wskazuje na wysnuty wniosek, że powieść jest naiwna i przewidywalna. Bo tematyka raczej naiwna nie jest, a już samo katharsis bohaterów jest nieprzewidywalne. Spodziewała się go Pani?
Poczekam na odpowiedź. Jeśli podejmie Pani polemikę, będzie mi bardzo miło. Książki nie czytałam, autorki nie znam, ale po tym, co Pani napisała będę musiała wyrobić sobie własną opinię.
Miłego dnia życzę.
Dziękuję za taką długą wypowiedź, bardzo mi miło.
UsuńPolemiki nie podejmę, ale szanuję Pani wypowiedź. Każdy ma własne zdanie - ja wyraziłam swoje w recenzji, Pani w komentarzu. Nie jestem krytykiem literackim, nie znam zamierzeń autorki, dlatego nie mogę odpowiedzieć na większość Pani pytań. Cieszę się, że zamierza Pani wyrobić sobie własną opinię, polecam. Czytałam opowiadanie tej autorki i bardzo mi się podobało. Książka, niestety, mniej. Nie będę kłamać, ale jeśli obraziłam Pani uczucia (bądź autorki/wydawcy/kogokolwiek) jestem w stanie przeprosić, nie wstydzę się przyznawać do błędów jak inne blogerki. Proszę o kontakt mailowy, gdyby chciała Pani porozmawiać.
Serdecznie pozdrawiam
Agnieszka
Ale moje pytania dotyczą konkretnie Pani recenzji, a nie zamiarów autorki. Proszę jedynie o doprecyzowanie tez postawionych w recenzji. Skoro ma Pani dość wiedzy,zeby je postawić, powinna też umieć je rozwinąć i mi wytłumaczyć. To nie są jakieś pytania od czapy, bo ja książki nie czytałam. Pisze Pani o pamiętniku bohaterki, więc ja pytam, czy zarzut krótkich zdań dotyczy pamiętnika. Bo nastolatki piszą krótkimi zdaniami w pamiętnikach i jest to normalne. Nienormalnym by było, gdyby pojawiła się kwiecista wypowiedź. Tym samym Pani zarzut jest atutem dla tekstu, bo autorka oddała styl nastolatki.
UsuńI nie chcę, żeby Pani zmieniała zdanie ani przepraszała, tylko mi wyjaśniła jak normalnemu rozmówcy. Przecież się nie obrażę ani ja ani nikt inny, bo rozmawiamy grzecznie. Prowadzi Pani blog o książkach, więc chyba umie Pani o nich rozmawiać, broniąc swojej opinii lub ją wyjaśniając. Zakładam, że to powyżej jest Pani opinią, Pani ją napisała, więc powinna umieć mi ją wyjaśnić. A może do rozmowy włączy się ktoś inny? Moja córka ma niebawem urodziny i szukam dla niej książki. I naprawdę nie wiem, czy ta będzie odpowiednia. Więc zadaję Pani pytania, które mają pomóc mi dokonać wyboru. Przepraszam, jeśli łamię jakieś zasady. Po prostu myślałam, że po to jest ten blog. Nie chcę się z nikim kłócić ani nikogo obrażać. Ale nie będę też udawać, że wszystko w Pani opinii jest dla mnie jasne. Bo moim zdaniem zaprzecza w niej Pani sama sobie.
Pozdrawiam
Ale krótkie zdania to nie jest zarzut, przynajmniej moim zdaniem. To komentujący tak odebrali. Zdecydowanie wolę krótkie wypowiedzi w powieściach, lepiej się to czyta.
UsuńOdebraliśmy tak, jak zostało napisane. :) Właśnie dlatego dopytuję. I nie chcę zrobić Pani na złość, tylko dostać rzetelną informację. Bo z jednej strony przedstawia Pani naprawdę fajną problematykę powieści z przemianą bohaterów i fabułą dla młodego czytelnika, a z drugiej nie wyjaśnia, co konkretnie Pani nie pasowało, a jak wyjaśnia to tak,że ja mam wrażenie, że te zarzuty to są atuty. Jednym słowem wygląda to tak, jakby mówiła Pani: dobra książka, ale mi się nie podoba. I ma Pani prawo się nie podobać. A ja próbuję znaleźć konkretny powód.
UsuńPewnie mogłybyśmy porozmawiać, gdybym znała książkę. Tylko że zanim ją przeczytam minie trochę czasu, a Pani zdąży już napisać kilka innych opinii, więc będę nie na czasie :)
No nic, nie pomogła mi Pani i sobie nie pogadałyśmy, ale dziękuję za odpowiedź.Gdyby jednak chciała Pani chociaż spróbować odpowiedzieć na moje pytania, podają maila: poszukiwacze.szczescia@wp.pl Ula
Wszystko zależy od nastawienia, czasem przewidywalność wcale nie wpływa na odbiór książki, nie czytałam jej więc nie mogę zbytnio się odnieść do niej, ale muszę przyznać, coś mnie w niej intryguje.
OdpowiedzUsuńPrzeczytałem i polecam!
OdpowiedzUsuń