STRONY

Ktoś inny, Guillaume Musso

Autor: Guillaume Musso 
Tytuł: Ktoś inny
Wydawnictwo: Albatros
Liczba stron: 320

Bogata, wpływowa kobieta zostaje znaleziona martwa na ekskluzywnym jachcie dryfującym u wybrzeży słonecznego Cannes. Wszystko wskazuje na morderstwo, ale mimo intensywnych działań policji, śledztwo nie przynosi żadnych rezultatów. Sprawa cichnie, zostaje zawieszona, odłożona na półkę. Rok później anonimowy telefon z nowym tropem – ktoś twierdzi, że zna miejsce ukrycia narzędzia zbrodni. I wtedy wszystko zaczyna się od nowa. 

Ktoś inny to powieść Guillaume’a Musso, która umiejętnie łączy elementy klasycznego thrillera psychologicznego z refleksyjnym dramatem obyczajowym. Historia prowadzona jest z trzech przeplatających się perspektyw – każda z nich wnosi coś wyjątkowego i pogłębia fabularną mozaikę. Trzecioosobowy narrator pokazuje wydarzenia z punktu widzenia Justine, policjantki wznawiającej śledztwo, oraz samej Oriany – ofiary morderstwa, której życie powoli odkrywamy, kawałek po kawałku. Do tego dołącza Adèle, która jako jedyna otrzymuje głos w narracji pierwszoosobowej.

Grono bohaterów jest kameralne, wręcz oszczędne, co powinno sprzyjać pogłębionej psychologii postaci. Niestety - według mnie - nie do końca się to udało. O ile forma narracji jest ciekawie poprowadzona, o tyle relacja z bohaterami pozostaje dość powierzchowna. Postać Justine, która przecież powinna być jedną z głównych bohaterek, została potraktowana zaskakująco oszczędnie. Owszem, wspomniany zostaje jej związek, jakiś cień życia prywatnego – ale brakuje tego, co pozwoliłoby naprawdę ją poznać. Zabrakło mi emocjonalnego zaangażowania, tej więzi, która zwykle sprawia, że los bohatera staje się dla mnie ważny.

Sama fabuła jest jednak poprowadzona bardzo sprawnie. To klasyczny kryminał – z zagadką, przesłuchaniami, retrospekcjami i ciągłym napięciem. Obserwujemy nie tylko działania śledczych, lecz także wchodzimy w życie zmarłej. Musso umiejętnie podsuwa nam różne możliwości, stwarza atmosferę podejrzeń, a potem… zaskakuje. Problem w tym, że robi to trochę bez zapowiedzi. Nie daje wcześniej żadnych konkretnych wskazówek – finał po prostu się pojawia i wywraca całą historię do góry nogami. Tak, to zaskoczenie, ale jednocześnie... lekki zawód. 

Styl Musso jest jednak bez zarzutu. Autor pisze sprawnie i bardzo klarownie. Unika dłużyzn, nie zanudza zbędnymi opisami, nie wikła się w niepotrzebne dygresje. Dzięki temu książkę czyta się błyskawicznie – wręcz płynie się przez nią, nie zauważając upływu czasu. To idealna lektura na jedno intensywne popołudnie albo spokojny wieczór pod kocem. Niestety, mam też wrażenie, że równie szybko, jak ją przeczytałam, tak samo szybko o niej zapomnę. Historia była wciągająca, ale nie zostawiła we mnie emocjonalnego śladu.

To było moje pierwsze spotkanie z twórczością Guillaume’a Musso i choć czytało się naprawdę dobrze, nie wiem, czy szybko sięgnę po kolejne jego książki. Czegoś mi zabrakło – tej iskry, więzi z bohaterami, poczucia, że historia została ze mną na dłużej. Ktoś inny to bez wątpienia porządnie skonstruowany thriller, ale w moim odczuciu – trochę zbyt chłodny i za mało poruszający, bym mogła go nazwać wyjątkowym.

Książkę przeczytałam dzięki Księgarni Bookland.

 

 

Nick and Charlie, Alice Osman

Autor: Alice Osman 
Tytuł: Nick and Charlie
Wydawnictwo: HarperCollins
Liczba stron:
176

Zbliża się koniec szkoły, a Nick wybiera się na studia. Wszyscy twierdzą, że związki na odległość są trudne, co wprowadza niepewność w związek chłopaków. Czy ich uczucie przetrwa próbę?

Nick and Charlie to nowela autorstwa Alice Oseman, znanej przede wszystkim z serii Heartstopper. Tym razem pisarka daje czytelnikom nieco bardziej dojrzałe spojrzenie na związek swoich ukochanych bohaterów stawiających czoła pierwszym poważnym życiowym zmianom.

Akcja toczy się po wydarzeniach z czwartego tomu Heartstoppera. Nick kończy szkołę i przygotowuje się do wyjazdu na studia, podczas gdy Charlie zostaje jeszcze przez rok w liceum. Choć ich związek wydaje się silny i pełen miłości, obaj zaczynają odczuwać niepokój – co stanie się, gdy odległość i nowe środowisko zaczną ich dzielić?

Nowela skupia się na emocjach – nie ma tu dynamicznej akcji czy dramatycznych zwrotów. To raczej ciche, pełne napięcia i czułości studium młodej miłości, której przyszłość staje pod znakiem zapytania.

Oseman pisze prostym, ale pełnym emocji językiem. Narracja prowadzona jest naprzemiennie z perspektywy Nicka i Charliego, co pozwala czytelnikowi lepiej zrozumieć ich lęki, nadzieje i uczucia. To duży atut książki – pokazuje, jak inaczej obie strony przeżywają tę samą sytuację. Czytanie książki w oryginalnej, angielskiej wersji pozwala jeszcze lepiej poczuć naturalność języka Oseman. Dialogi brzmią bardzo autentycznie – jak rozmowy prawdziwych nastolatków – a emocje przekazywane są bez zbędnego patosu. 

Dla osób uczących się angielskiego to także świetna okazja do oswojenia się z codziennym słownictwem i stylem literackim, który jest przystępny, ale niebanalny. Język nie jest trudny, więc nawet osoby na średnim poziomie zrozumieją większość treści bez problemu. Plusem jest też to, że nie jest to sztuczne – rozmowy i narracja pierwszoosobowa wypadają naturalnie i nie są pozbawione skrótów, emocji czy przekleństw.

“Nick and Charlie” is a touching story about love, change, and growing up. Alice Oseman captures the fears and hopes of young people in such a realistic and heartfelt way. I loved reading it in English – the writing felt natural, emotional, and very true to the characters. It’s a short read, but it leaves a big emotional impact.

Książkę przeczytałam dzięki Księgarni Bookland.

 


Zombiaczek. Zwierzaki zombiaki


 
Tytuł: Zwierzaki zombiaki
Seria: Zombiaczek
Wydawnictwo: Egmont
Liczba stron:
48

Zombiaczek. Zwierzaki zombiaki. Tom 3 to kolejna odsłona groteskowo-komicznej serii, która z powodzeniem łączy dziecięcą kreskówkę z makabrycznym urokiem horroru. Christophe Cazenove i William Maury ponownie zabierają czytelnika do świata, w którym nieumarli nie tylko nie straszą, ale potrafią być zaskakująco… uroczy.

Margotka – nastoletnia poetka mieszkająca wśród zombie – zaczyna odczuwać pustkę. Chciałaby mieć swojego pupila, coś do przytulenia w tej raczej zimnej i nieco gnijącej codzienności. Jej niecodzienni przyjaciele biorą sobie za punkt honoru spełnienie tej potrzeby – i jak łatwo się domyślić, kończy się to katastrofą w typowym dla serii stylu: absurdalną, groteskową i podszytą czarnym humorem, który bawi, ale i lekko niepokoi.

Ten humor jest najmocniejszą stroną komiksu – autorzy bawią się konwencją horroru, przerabiając klasyczne motywy (ożywione zwierzęta, cmentarne eksperymenty, martwe spojrzenia pełne uczucia) na coś tak niedorzecznego, że trudno się nie uśmiechnąć. Nie ma tu miejsca na łagodną moralizującą narrację – zamiast tego mamy sarkazm, przewrotność i pomysły tak makabryczne, że aż zabawne. Zombiaczek i jego drużyna udowadniają, że nawet wśród zgniłych ciał może kiełkować empatia – choć podszyta zabawną dawką absurdu i trupiego żartu.

Graficznie tom trzyma poziom poprzednich części – styl lekki, kreskówkowy, z groteskowymi akcentami i celowym przerysowaniem, które potęguje komiczny efekt. Choć historia nie należy do szczególnie pogłębionych fabularnie i raczej przypomina zbiór scenek niż spójną opowieść, to jej siła tkwi w klimacie. Nie chodzi tu o logikę – chodzi o parodię horroru i zabawę konwencją, która śmieszy, nawet gdy mówi o samotności, śmierci i potrzebie bliskości. 

Zwierzaki zombiaki. Tom 3 to świetna propozycja dla starszych dzieci i młodzieży z zamiłowaniem do makabrycznego humoru, a także dla dorosłych, którzy potrafią docenić dobry czarny żart zaklęty w rysunkowych kościach. Nie każdemu przypadnie do gustu – ale jeśli lubisz, gdy coś jest jednocześnie straszne i śmieszne, to ten tom trafi w sedno twojego (nieumarłego) serca.

Komiks przeczytałam dzięki uprzejmości wydawnictwa Egmont.

 

Pogromca lwów, Camilla Lackberg

Autor: Camilla Lackberg
Tytuł:
Pogromca lwów
Wydawnictwo: Czarna Owca
Czas trwania:
12 godz. 38 min

Małe miasteczko Fjällbacka w Szwecji staje się miejscem mrocznej zagadki po tym, jak pod koła samochodu wpada młoda dziewczyna, Victoria, która zaginęła kilka miesięcy wcześniej. Patrik Hedström prowadzi śledztwo, odkrywając, że Victoria nie była jedyną ofiarą okrutnych zdarzeń. W tle Erika Falck zajmuje się sprawą sprzed lat – rodzinną tragedią zakończoną śmiercią ojca i zagadkowym zachowaniem żony skazanej za morderstwo

Pogromcę lwów to kolejny tom popularnej serii o Erice Falck i Patriku Hedströmie, a ta para bohaterów dojrzewa wraz z nami, czytelnikami. Autorką serii jest znana szwedzka pisarka, Camilla Lackebrg. 

W Pogromcy lwów sprawa śmierci młodej dziewczyny, którą przez długi czas uważano za zaginioną, prowadzi Patrika do śledztwa pełnego zaskakujących zwrotów. Sama intryga jest solidna, ale wcale nie kręci się tylko wokół poszukiwania mordercy – dużo więcej dzieje się w tle, w życiu Eriki i jej bliskich. To właśnie ich codzienne troski, konflikty i wzruszenia sprawiają, że całość czyta się z prawdziwym zaangażowaniem. Czasem właśnie te „miękkie” elementy narracji, te rodzinne zawirowania, są często ciekawsze niż sam kryminał.

Camilla Läckberg ma świetną zdolność do budowania atmosfery – zimnej, skandynawskiej, pełnej cieni i niedopowiedzeń, które powoli przenikają czytelnika. Zawsze doceniam, jak autorka umiejętnie miesza śledztwo z elementami psychologicznymi i społecznymi, tworząc opowieść nie tylko o zbrodni, ale i o ludzkich dramatach.

Audiobook z narracją Marcina Perchucia podkreśla tę atmosferę – lektor świetnie oddaje emocje, zwłaszcza te mniej oczywiste, które często kryją się między słowami. Jego interpretacja pomaga poczuć chłód Fjällbacki i narastające napięcie. Plusem jest też to, że ma na koncie czytanie całej serii, co pozwala przyzwyczaić się do jego głosu. Bardzo dobrze oddaje głosy różnych postaci, ich głębię, unikalne brzmienie. Dzięki temu wiemy, kto mówi w danej chwili. Nie jest to jednak ani przegięte, ani infantylne.

Jeśli jesteś fanem kryminałów skandynawskich, które poza zagadką kryminalną oferują też dużo dobrego portretu postaci i wielowymiarowej fabuły, Pogromca lwów będzie strzałem w dziesiątkę. Pamiętaj jednak, by nie omijać poprzednich tomów – dzięki temu lepiej zrozumiesz złożone relacje i w pełni docenisz ten, wydawałoby się, zwyczajny, ale tak naprawdę bardzo ludzki kryminał.

Audiobooka wysłuchałam dzięki Audiotece.


Misja. Pani z bajora

Tytuł: Misja
Seria: Pani z bajora
Wydawnictwo: Egmont
Liczba stron:
120

Misja. Pani z bajora. Tom 1 to pełen humoru i przygody komiks, który z lekkością przenosi legendarne motywy arturiańskie w realia współczesnego świata.

Główny bohater, Pelli, młody chłopak z rycerskiej rodziny, staje przed nie lada wyzwaniem – musi zdobyć magiczny miecz od Pani Jeziora, by udowodnić swoją wartość. Problem w tym, że czasy się zmieniły, a zamiast tajemniczej, magicznej jeziornej mgły, Pelli trafia na zanieczyszczony staw, a mieszkająca w nim Pani to nie eteryczna wróżka, lecz zrzędliwa, zmęczona realiami Nimué.

Ten kontrast między mitem a rzeczywistością napędza komizm całej opowieści i sprawia, że komiks czyta się z dużym uśmiechem. Atutem tej pozycji jest również sposób, w jaki została zaprojektowana. Oprawa graficzna jest barwna, ekspresyjna i bardzo dynamiczna – rysunki idealnie oddają emocje bohaterów, a każdy kadr pełen jest szczegółów, które przyciągają wzrok. Ale tym, co szczególnie wyróżnia Misję na tle wielu innych komiksów dla dzieci i młodzieży, jest duża czcionka, zastosowana w dymkach. To drobny zabieg edytorski, który znacząco wpływa na komfort czytania – tekst jest przejrzysty, wyraźny i łatwo przyswajalny nawet dla młodszych czytelników, dopiero rozpoczynających swoją przygodę z komiksami. Taki zabieg sprzyja płynnemu śledzeniu dialogów i nie męczy wzroku, co z pewnością docenią zarówno dzieci, jak i rodzice.

Fabuła opiera się na klasycznej formule „misji bohatera”, ale została podana w świeży, lekko ironiczny sposób. Autorzy nie stronią od ekologicznego przesłania – zaniedbane bajoro, do którego nikt już nie zagląda, staje się symbolem świata, w którym dawne wartości mieszają się z dzisiejszymi problemami.

To nie tylko opowieść o mieczu i odwadze, ale też o odpowiedzialności i uważności na świat wokół nas. Całość nie moralizuje jednak nachalnie – raczej prowokuje do myślenia w lekkim, przygodowym tonie. 

Misja. Pani z bajora to opowieść pełna uroku, z bohaterem, którego łatwo polubić, i z historią, która potrafi zaskoczyć. Dzięki świetnej oprawie graficznej, dynamicznej narracji i przemyślanemu układowi tekstu – zwłaszcza dużej i czytelnej czcionce – komiks sprawdzi się zarówno jako pierwsza samodzielna lektura dla dziecka, jak i lekka, zabawna przygoda dla starszego czytelnika. To propozycja, która nie tylko bawi, ale też uczy, jak w zmodernizowany sposób opowiadać stare legendy – i robi to z humorem, lekkością oraz bardzo współczesnym pazurem.

Komiks przeczytałam dzięki uprzejmości wydawnictwa Egmont.

 

Vaiana

 

Tytuł: Skarb oceanu
Seria: Vaiana
Wydawnictwo: Egmont
Liczba stron:
56

Komiks Vaiana. Skarb oceanu to ilustrowana adaptacja znanej animacji Disneya, wydana w serii Magiczny świat Disneya w komiksie przez Egmont. Tym razem bohaterka dobrze znana młodym widzom z dużego ekranu trafia na papier i zabiera czytelnika w pełną przygód podróż przez ocean. 

Fabuła komiksu to skrócona, ale wierna adaptacja filmu: młoda Vaiana wyrusza w samotną podróż, by odnaleźć zaginionego półboga Mauiego i nakłonić go do oddania serca bogini Te Fiti. To właśnie jego kradzież przed laty zakłóciła równowagę przyrody, niosąc zagładę kolejnym wyspom. Po drodze Vaiana mierzy się z mitologicznymi przeciwnikami, sztormami i własnymi wątpliwościami, a przede wszystkim – odkrywa, kim naprawdę jest.

To, co od razu rzuca się w oczy, to warstwa graficzna. Ilustracje są barwne, dynamiczne i przyciągają uwagę, zachowując klimat tropikalnych wysp i ogromnego, żywego oceanu. Choć kreska jest nieco uproszczona względem filmowej animacji, zachowuje charakterystyczny wygląd postaci – Maui nadal imponuje muskulaturą i tatuażami, a Vaiana emanuje energią i determinacją. Komiks cieszy oko – zarówno dzieci, jak i dorosłych czytelników.

Treść jest przedstawiona w przystępny sposób, z dużymi kadrami i wyraźnymi dymkami. Dzięki temu komiks świetnie sprawdzi się jako lektura dla dzieci, które dopiero zaczynają przygodę z czytaniem. Humorystyczne dialogi, dynamiczna akcja i znane postacie to sprawdzony przepis na zainteresowanie najmłodszych.

Skarb oceanu to przede wszystkim pięknie wydana opowieść dla młodych fanów Vaiany – doskonała jako pierwsza samodzielna książka, uzupełnienie filmowej przygody lub kolorowa inspiracja do rozmów o odwadze, tożsamości i relacji z naturą. Jeśli szukasz wartościowej, estetycznej i przyjaznej dziecku lektury – ta propozycja zdecydowanie spełnia te warunki.

Komiks przeczytałam dzięki uprzejmości wydawnictwa Egmont.