Nauka nie ma zamiaru straszyć ani pocieszać – Freud


Młody Zygmunt Freud to uzależniony od kokainy naukowiec, który dopiero zaczyna swoją przygodę z badaniem ludzkiej psychiki. Niespodziewanie zostaje wciągnięty w kryminalne śledztwo dotyczące śmierci pewnej kobiety. Zygmunt pomaga w rozwiązaniu sprawy jej morderstwa. Tropy zaprowadzają go na seans spirytystyczny dla arystokracji. Tu poznaje tajemniczą Fleur, której zdolności intrygują mężczyznę. Czy wspólnymi siłami uda się rozwiązać zagadkę śmierci kobiety i powstrzymać mordercę przed ewentualnymi kolejnymi zbrodniami?

Freud to ośmioodcinkowy austriacki serial Netflixa, który miesza ze sobą kryminał, dramat i fantastykę. Opisywany jest jako okultystyczny serial, w którym głównym bohaterem jest znany psychoanalityk Zygmunt Freud. Poznajemy go jako młodego mężczyznę, który mierzy się z problemami – jego kariera się nie rozwija, jest lekceważony i niedoceniany przez innych naukowców, uzależnia się od kokainy.

Głównym wątkiem serialu jest próba rozwiązania sprawy morderstwa pewnej kobiety. Okazuje się jednak, że to tylko część tego, co serwuje nam obraz. Podczas oglądania ma się wrażenie, że twórcy nie do końca wiedzieli, w jakim kierunku chcą podążać. Z jednej strony mamy więc policyjne śledztwo i pomoc, jakiej mundurowym udziela Freud. Z drugiej przedstawia się nam kilka wątków pobocznych na temat różnych postaci, na przykład oglądamy problemy pewnego policjanta dotyczące jego przeszłości na wojnie i próbę pogodzenia się z tym, co było. Jest też wątek miłosny, chociaż raczej nazwałabym go erotycznym, bo to, co łączy bohaterów, to pożądanie i namiętność.

Zabrakło w serialu wątków biograficznych. Włączając obraz, miałam nadzieję, że dowiem się czegoś na temat samego Freuda, początków jego działalności naukowej. Jednak postać ta została zepchnięta na drugi plan. Stał się on tłem dla innych wydarzeń.

Wprowadzono natomiast wiele wątków okultystycznych. Były seanse spirytystyczne, wizje i hipnoza, dziwne wierzenia i rytuały. Nie zawsze mogłam zrozumieć, co właśnie oglądam. Niektóre sceny nie miały logicznych wyjaśnień. Czułam się zagubiona, bo ani fabuła nie była spójna, ani wątki nie były wyjaśnione do końca.



To, czego nie można odmówić serialowi, to klimat. Świetne scenerie, piękne kostiumy, nastrojowa muzyka, ładnie nakręcone sceny sprawiły, że serial oglądało się znośnie. Tylko to go ratowało. Jednak atmosfera to za mało, by móc zachwycić się

W obrazie zobaczymy Roberta Finstera, który wyróżniał się tylko tym, że fizycznie był dość podobny do tytułowego bohatera. Jego gra aktorska pozostawiała wiele do życzenia. Freudowi brakowało charyzmy, został zepchnięty na dalszy plan. Oprócz niego na ekranie możemy podziwiać Ellę Rumpf i Georga Friedricha. I właśnie ten ostatni skradł cały serial, sceny z nim były ciekawe i dobrze się je oglądało.

Muszę przyznać, że gdy zaczynałam oglądać Freuda, spodziewałam się czegoś zupełnie innego. Poczułam się oszukana. Seanse ciągnęły się, logiki w scenariuszu nie widziałam, gra aktorska pozostawiała wiele do życzenia. Szkoda. Mogło być ciekawie, ale nie wyszło. Nie dziwi zatem decyzja o skasowaniu serialu. Widać nie tylko ja miałam co do niego mieszane uczucia.

Zorza polarna, Philip Pullman

Autor: Philip Pullman
Tytuł: Zorza polarna
Cykl: Mroczne materie
Tytuł oryginalny: Nothern Lights
Wydawnictwo: Mag / StoryBox.pl
Czas trwania: 14 godz. 34 min

Lyra wychowuje się w Kolegium Jordana. Tu umieścił ją wuj, jedyny żyjący członek rodziny. Dziewczynka bawi się, czasem uczy, psoci. Pewnego dnia jest świadkiem przemowy wuja, której nie powinna widzieć ani słyszeć. Dziewczynka dowiaduje się o zorzy polarnej i związanym z nią prochem, który żywo interesuje uczonych. Lyra ma jednak inne zmartwienia niż dorośli akademicy. Jej przyjaciel zaginął, prawdopodobnie został porwany przez Pożeraczy. Dziewczynka przejmuje się jego zniknięciem, w mieście zaczynają znikać kolejne dzieci. Czy Lyrę też czeka ten sam los?

Zorza polarna Philipa Pullmana to pierwszy tom cyklu Mroczne materie. Bohaterką jest młodziutka Lyra. Dziewczynka wychowuje się wśród akademików, jest sierotą, którą dogląda jedynie wuj. To krnąbrne, rozrywkowe dziecko, które uwielbia chodzić po dachach i wdawać się w bójki i pyskówki z rówieśnikami. Lyra jest ciekawska i naiwna, jak to dziecko.

Akcję książki można podzielić na dwie części. Na początku poznajemy Lyrę, dowiadujemy się więcej na temat świata przedstawionego w powieści. Okazuje się, że każdy człowiek ma własnego dajmona, który przybiera postać zwierzęcia i żyje ze swoim panem. To rodzaj przyjaciela, towarzysza, który dopełnia człowieka. Pierwsze rozdziały powieści pokazują także otoczenie głównej bohaterki. Później akcja przenosi się w różne zakątki świata, a Lyra przeżywa w nich przygody, o których nawet nie śniła.

Fabuła skupia się na kilku wątkach. Po pierwsze ważna jest sprawa prochu – czym on jest, czemu jest ważny, dlaczego dorośli się nim interesują. Lyra zastanawia się też, dlaczego jej wuj jest tak przejęty jego odkryciem. Kolejnym istotnym tematem jest odszukanie dzieci porwanych przez Pożeraczy oraz rozwiązanie tajemnicy tej grupy – po co im dzieci, dlaczego zabierają je od rodzin i jak działają, że do tej pory nikt ich nie złapał. Niemniej uwagi poświęca się samej Lyrze i jej pochodzeniu oraz przeznaczeniu. Dziewczynka ma do odegrania ważną rolę w wydarzeniach, w których bierze udział.

Lyra jako bohaterka na początku mnie drażniła. Była naiwna i krnąbrna, broiła i lubiła bawić się jak łobuz, nie jak wychowanka prestiżowej Akademii. Dość lekko podchodziła do wielu spraw, a starając się dopasować do sytuacji i ludzi wokół, wypadała raczej zabawnie niż poważnie – na przykład przystając z jakąś grupą, twierdziła, że jest jedną z nich, nie będąc ani fizycznie do nich podobną, ani nie zachowując się jak oni. Z czasem dziewczynka dojrzała, ukształtowała ją sytuacja, w której się znalazła. Muszę przyznać, że jej początkowe zachowanie wytłumaczyłam sobie właśnie młodym wiekiem i brakiem doświadczenia, beztroską życia, które wiodła.

Akcja w powieści toczy się początkowo dość leniwie. Wprowadzając nas w świat, dokładnie, ale nie sztucznie, autor chciał jak najlepiej zaprezentować to, co stworzył. Nie zrobił tego jednak w sposób banalny – nie podał czytelnikowi wszystkich informacji na tacy, czasem kazał mu się domyślać i samemu odkrywać to, co jak działa w tym świecie. Potem, gdy już poznaliśmy pewne mechanizmy tej rzeczywistości, akcja nabrała tempa. Miałam wrażenie, że Lyra z jednego kłopotu wpada w drugi. Cały czas coś się działo.

W książce wątki fantastyczne są widoczne na każdym kroku. Najciekawszym z nich są dajmony. To istoty, które towarzyszą ludziom. Więź między człowiekiem i jego dajmonem jest silna, żadna ze stron nie może żyć bez tej drugiej. Lyra i jej dajmon potrafią nie tylko wyczuwać stany drugiej strony, lecz także porozumiewają się bez słów. Oprócz tego motywu w książce pojawiają się też m.in. wiedźmy czy niedźwiedzie, które potrafią mówić.

Powieść dostępna jest także jako audiobook. Lektorem jest Michał Klawiter. Świetnie interpretuje tekst, jego głos jest przyjemny i dobrze się go słucha. Czasem brakowało mi odrobinę wprowadzenia rozróżnienia głosów konkretnych postaci, ale z drugiej strony nie miałam problemów z rozszyfrowaniem, czyją kwestię teraz słyszę.

Zorza polarna to niezła powieść młodzieżowa, chociaż nie brakuje w niej brutalności. Nie zawsze ta brutalność przedstawiana jest dosłownie, już sam koncept porywania dzieci jest dość niepokojący. Niemniej słuchało mi się jej dobrze, na pewno też sięgnę po kolejny tom, by poznać dalsze losy Lyry.


Za wysłuchanie audiobooka dziękuję StoryBox.pl