Luty w filmach


Czas mroku
Po obejrzeniu The Crown pokochałam bardziej współczesną wersję historii Anglii, choć do tej pory wzdychałam jedynie do czasów Henryka VIII. Gdy zobaczyłam zapowiedź filmu o Churchillu, pomyślałam, że to coś dla mnie. Wbrew temu, co niektórym może sugerować zwiastun, nie jest to film wojenny, raczej biograficzny, nie da się jednak uniknąć społeczno-politycznego kontekstu czasów, w jakich rozgrywa się akcja. To, co zachwyca, to piękne kadry, muzyka, kostiumy, a przede wszystkim gra Oldmana. Jest świetny w roli Churchilla, doskonale gra szczegółami jego zachowania i mimiki, a charakteryzacja sprawia, że jest niczym jego kopia. Bardzo dobrze oglądało mi się ten film.


Więzień Labiryntu: Lek na śmierć
Trzecia część serii młodzieżowej, którą przeniesiono na ekran. Jak zawsze nie brakuje akcji i zwrotów, zaskoczeń. To, co bardzo mi się podobało, to zakończenie, w którym nie ma słodkich happy endów. Pewnie gdybym czytała książkę, byłabym mniej zaskoczona, jednak lektura jeszcze przede mną. Klimat ekranizacji był świetny, a gra młodych aktorów – choć nie tylko ich, bo i Gillen zachwyca – jest wyjątkowo dobra. Nie można oderwać oczu od Dylana O’Briena i Thomasa Brodie-Sangstera.


Podatek od miłości
Polska komedia romantyczna, czyli coś, co staram się omijać szerokim łukiem. Tym razem skusił mnie zwiastun, który zapowiadał chyba zupełnie inny film. To, co miało mnie przyciągnąć, czyli związek zupełnie różnych ludzi i zawód głównego bohatera, było za słabo wyeksponowane. Poza tym nie pasował mi sposób nagrania filmu i dialogi, które czasem były sztuczne. W efekcie obraz szybko wyleciał mi z głowy.


Czarna pantera
Czarna Pantera to film, w którym jest kilka mocnych elementów. Po pierwsze fabuła – może nie jest jakaś widowiskowa, wręcz momentami jest niesamowicie przewidywalna, ale ma jakiś sens i da się połapać, o co chodzi w filmie. Patrząc na inne obrazy o superbohaterach, które oglądałam ostatnio, to zdecydowany postęp i plus. Drugą rzeczą jest muzyka, która doskonale pasuje do klimatu filmu. Dobrano ją do scenografii i miejsca, w którym rozgrywa się akcja, słychać wpływy afrykańskich motywów, co świetnie współgra z kadrami. Po trzecie naprawdę piękne są stroje w tym filmie. Ogląda się je z dużą przyjemnością i nie ma się poczucia, że tradycyjne wpływy „gryzą” się z nowoczesnością. Kolejnym plusem jest humor – nie jest nachalny, nie przytłacza scen, jest dobrze wkomponowany w dialogi. 


Kształt wody
Idąc na ten film, chciałam otrzymać baśniową opowieść, w której coś mnie zaskoczy. Niestety, dawno się tak nie zawiodłam na filmie. Kształt wody był niesamowicie przewidywalny i nudny. Nie było w nim nic odkrywczego. Jedyną nowością na tle podobnych produkcji i opowieści był fakt, że główna bohaterka nie mówiła. I tyle. Zupełnie nie trafił do mnie ten obraz.

3 komentarze:

  1. ,,Czas mroku'' czeka na mojej liście, podobnie zresztą jak ,,The Crown'', bo pałam sympatią do historii angielskiej, choć akurat ja najbardziej upodobałam sobie czasy XIX wieczne :D ,,Czarną Panterę'' też chcę zobaczyć, za to z ,,Kształtem wody'' bardzo się ociągam – głównie przez to, że już sam baśniowy klimat to coś nie do końca mnie przekonującego, teraz jeszcze twoja opinia... Coś czuję, że ostatecznie jednak zrezygnuje z tego tytułu. Pozdrawiam, Wielopasja

    OdpowiedzUsuń
  2. Oglądałam tylko "Czarną Panterę", bo kocham Marvela i nie mogłam sobie odpuścił :D Film bardzo mi się podobał od bohaterów po przepiękną scenografię i klimat <3
    Chce również obejrzeć "Kształt wody" ;)

    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  3. Czas mroku i kształt wody zapisałam na listę i muszę koniecznie obejrzeć :) Szkoda, że doba to tylko 24h :)

    OdpowiedzUsuń

Daj znać, co sądzisz o wpisie!