Syndrom Riddocha, Sylwia Błach



Autor: Sylwia Błach
Tytuł: Syndrom Riddocha
Pełny tytuł: Syndrom Riddocha. Tom pierwszy. Lepszego świata nie będzie
Wydawnictwo: Dom Horroru
Liczba stron: 230

Świat po trzeciej wojnie światowej. Państwa się zmieniły, modyfikacje genetyczne są na porządku dziennym, a na ulicach można spotkać zombie. Jesse, żołnierz tajnej jednostki Czyścicieli, dostaje nowe zadanie. Ma odnaleźć Pierwszego. To on jest tym, od którego zaczęła się apokalipsa zombie. Kobieta wyrusza, by pojmać Pierwszego, nie wie jednak, że misja nie będzie łatwa i prosta, a wszystko, co do tej pory znała, nagle się zmieni i straci sens. 

Syndrom Riddocha Sylwii Błach to powieść z gatunku postapo z domieszką horroru i dużą dawką akcji. Główną bohaterką i narratorką jest Jesse. Kobieta jest żołnierzem, wykazuje się odwagą, potrafi walczyć, a przy tym wszystkim... jest niewidoma. Została oślepiona, ale wcale nie żyje w świecie czerni, potrafi sobie doskonale radzić na polu walki dzięki pewnym nadzwyczajnym zdolnościom. Ten wątek wypada w powieści całkiem nieźle i daje autorce pole do popisu. Jest oryginalny, a przez to, że Jesse zachowuje się często jak pełnosprawna osoba, można chwilami zapomnieć o tym, że nie widzi.

Głównym wątkiem powieści jest odszukanie Pierwszego. Okazuje się, że nie tylko jest to piekielnie trudne zadanie, lecz także nie do końca tego oczekuje się od Czyścicieli. Tajemnice, spiski, drugie dno zadania to to, czego nikt się nie spodziewał. Nagle wszystko się zmienia i Jesse musi poradzić sobie z nową sytuacją, w której niepodziewanie się znalazła.

Najciekawszym punktem powieści jest świat, który wykreowała autorka. Widzimy przyszłość, w której Polska jest niesamowicie interesującym miejscem. Nowinki technologiczne, które otaczają bohaterów, są świetnie przemyślane i wplecione w historię. Nie jest to przesadzone, nie ma przeładowania informacjami, a w rezultacie poczucia przytłoczenia. Wręcz przeciwnie – momentami chciałam, by było tego więcej.

Interesujący jest też motyw zombie. Jestem wielką fanką nieumarłych i nie mogłam przejść obok tej pozycji obojętnie. Autorka postanowiła jednak nie stawiać na walkę z zombie, tworząc z niej główny wątek powieści. Momentami można czuć wręcz niedosyt, ponieważ zombie nie jest tu tak wiele, jak się spodziewałam. W powieści dzieje się znacznie więcej, niż tylko walka żywych z umarłymi, co sprawia, że mamy do czynienia z interesującą historią, w której wielu czytelników znajdzie coś dla siebie. 

Syndrom Riddocha to nie tylko powieść dla fanów zombie. To książka, w której znajdziemy interesujący świat przedstawiony, ciekawą bohaterkę, nie brakuje też akcji, ale nie jest to wyłącznie historia z powtarzającymi się scenami. Porównuje się ją do Resident Evil, ale z polskim akcentem. Jeśli szukacie powieści, w której zombie grasują po rodzimych podwórkach, możecie śmiało sięgnąć. To książka, która przypadnie do gustu tym, którzy oczekują nieźle skreślonej historii umieszczonej w postapokaliptycznym świecie.

Nasz pierwszy raz cz. 2




Kolejna porcja polskich autorów, których znam z jednej powieści, a chciałabym przeczytać coś jeszcze ich autorstwa.


Stanisław Lem
Zaskakujące nazwisko w moim zestawieniu, ponieważ jako fanka fantastyki powinnam znać wiele dzieł Lema, a jednak mam za sobą jedynie Solaris. Podoba mi się pomysłowość autora, który świetnie kreuje rzeczywistość, nie zapominając przy tym o stawianiu ważnych pytań i rozbudowywaniu portretów postaci.


Marek Orłowski
Marek Orłowski, a właściwie Marko Szapkarow-Orłowski, urodził się w Warszawie w 1958 roku. Jedną z jego pasji jest historia średniowiecza. Uwielbia czytać książki, a od niedawna sam je pisze. Samotny krzyżowiec to jego debiut literacki. Powieść została wydana przez Instytut Wydawniczy Erica w 2014 roku i tylko ją udało mi się przeczytać. Muszę przyznać, że zachwyciła mnie tym, jak autor plastycznie opisuje wojnę, pole bitwy, zapachy i widoki. Można poczuć się, jakby było się na miejscu.


Patrycja May
Autorka Pamiętnika ze starej szafy. Od czasów Dorotki (z I dobry Bóg stworzył aktorkę) nie uśmiałam się tak przy czytaniu książki. Doskonale napisana, lekka, zabawna, pełna przygód pozycja, która bawi do łez. Mam nadzieję, że autorka wyda coś jeszcze w takim klimacie.


Anna Fryczkowska
Mimo że autorka ma kilka pozycji na koncie, udało mi się przeczytać jedynie Sześć kobiet w śniegu. Moim zdaniem najmocniejszym punktem tej powieści było literackie oczko puszczone do czytelników. Można w niej odnaleźć pierwowzory postaci, ale też nawiązania do literatury, a już sam tytuł przypomina o Trzech panach w łódce.


Katarzyna Berenika Miszczuk
Autorka znana mi z Gwiezdnego wojownika. Podobała mi się w tej pozycji doza humoru, który nie męczył, co naprawdę podziwiam i doceniam, bo czasem autorzy zapominają zmienić ton choć na chwilę i ironia wylewająca się ze stron potrafi przytłoczyć.

Premiera Miasta świętych i złodziei



Już dziś ukazała się debiutancka powieść Natalie C. Anderson Miasto świętych i złodziei.


Recenzenci są zgodni – to bardzo zręcznie zaplanowana, budująca napięcie historia. Szybkie tempo akcji osadzone w kontekście międzynarodowej tajemnicy. Jak pisze „New York Times”, „(…) to pełna zwrotów akcji i zaskakujących tajemnic powieść, której nie będziesz w stanie odłożyć, póki nie przeczytasz ostatniej strony”.

Aby czytelnik mógł sam się przekonać, że recenzenci mają rację, wydawnictwo Initium udostępnia bardzo obszerny fragment tej powieści. Zapraszamy do zapoznania się z tą wyjątkową książką, której akcja rozgrywa się w fikcyjnym mieście Kenii − Sangui. Tina, główna bohaterka, wraz z matką ucieka z Kongo, licząc na rozpoczęcie nowego, spokojnego życia. Matka szybko znajduje pracę w charakterze pokojówki w domu bardzo wpływowej rodziny, której głową jest Roland Greyhill, jeden z najbardziej szanowanych biznesmenów w mieście, z czasem ojciec przyrodniej siostry Tiny − Kiki. Pan Greyhill nie zdobył jednak fortuny w uczciwych przedsięwzięciach − z czasem Tina dowiaduje się, że swą potęgę zbudował na korupcji i przestępczym życiu. Dlatego też kiedy jej matka zostaje znaleziona martwa w jego gabinecie, dziewczyna nie ma wątpliwości, kto za tym stoi.
Targana żądzą zemsty, spędza kolejne cztery lata na ulicach Sangui, pracując w charakterze złodziejki dla lokalnego gangu sierot i dzieci ulicy. To właśnie to zajęcie pozwala jej pewnego dnia wrócić do posiadłości Greyhillów.
Czy uda się jej wcielić w życie długo wyczekiwaną zemstę? Przekraczając próg rezydencji, odzywają się stare rany, a wspomnienia dawnych przyjaźni wprawiają w ruch bieg niebezpiecznych zdarzeń. Czy chęć odkrycia niewiarygodnej prawdy o zabójstwie matki − i o jego powodach – pozwoli bohaterce przetrwać lawinę wydarzeń?

To pierwsza od sześciu lat książka dla młodzieży wybrana przez Barnes & Noble do programu Odkryj Wspaniałych Pisarzy. Ich odkryciem był m.in. John Green. Powieść ta została też dostrzeżona przez wytwórnię Universal Pictures, która kupiła już prawa do jej ekranizacji oraz otrzymała wiele wyróżnień.

Tekst od wyd. Initium

5 gier, w które chcę zagrać




Życie nie kręci się jedynie wokół książek. Czasem warto zająć się czymś innym. Dlatego od grudnia jestem posiadaczem karty UNLIMITED do Cinema City, oglądam całe tony seriali, a czasem... gram. Niestety, sprzęt, jaki mam, nie pozwala mi na regularne sesje, ale nie przeszkadza mi to w utworzeniu spisu gier, w które chciałabym zagrać, gdy tylko wymienię komputer. Oto one.


The Last of Us
Top listy, ponieważ tak dobrej gry nie widziałam dawno – ze względu na grafikę i historię. Polski dubbing super, scenerie, pomysł, istoty podobne do zombie, a dodatkowo cała gama emocji i dawka adrenaliny, którą zapewniają pewne wątki, sprawiają, że nie można przejść obok niej obojętnie. Nie jest to tylko typowa rąbanka, jest tu naprawdę ciekawa opowieść, którą warto poznać.


Far Cry Primal
W Far Cry miałam okazję zagrać lata temu, gdy sprezentowałam go chłopakowi na święta. Muszę jednak przyznać, że to właśnie część, w której przenosimy się do prehistorii, zachwyciła mnie najbardziej. Nie tylko świetna grafika i oryginalny pomysł sprawiają, że nie mogę przestać myśleć o tej grze, lecz także super wykreowany język i zabawne wątki z jednym z członków plemienia Łindża, które są tak absurdalne, że potrafią oderwać od głównego wątku.


Dying Light
O tej grze marzyłam na długo przed jej premierą. Apokalipsa zombie? Jestem na tak. Zabijanie zombie? Czego chcieć więcej! Na dodatek od polskiego studia, które postarało się niesamowicie, tworząc grę na światowym poziomie.


Outlast II
Zupełnie nie pasuje to do mojego gustu, a jednak właśnie przez emocje, które serwuje ta gra, mogłabym w nią grać godzinami. Byle nie nocą. Jestem zbyt strachliwa. 


What Remains of Edith Finch
Coś zupełnie innego w tym zestawieniu, ale niesamowicie pomysłowa i fajnie zrealizowana gra, która ma interesującą historię. Wciąga, choć nie ma tu zbyt wielu opcji rozgrywki, a urok traci po skończeniu, jest naprawdę ciekawa.