Rzeczy, które są mi niezbędne podczas czytania



Niedawno znalazłam na fp Ewy Popielarz obrazek zatytułowany „Jak polubić czytanie?” (klik). Niektóre odpowiedzi w ogóle nie przekonałyby mnie do czytania, gdybym po prostu nie lubiła tego robić, bo były dość odległe od tego tematu. Zaczęłam się jednak zastanawiać, czym ja się otaczam podczas chwili z książką. I wiecie co? Pomyślałam, że się tym z wami podzielę.


Picie
Nie wyobrażam sobie zasiąść do lektury bez czegoś do picia. Zimą obowiązkowo jest to herbata – najlepiej owocowa lub czarna z cytryną. Jeśli mam ochotę, robię coś specjalnego – dodaję cukier waniliowy, pomarańczę, goździki i sok malinowy. Niezależnie od pogody parzę też kawę, szczególnie rano. Co prawda nie zdarza mi się ostatnio zbyt często zaczynać dnia od książki, ale kawa to zawsze dobry pomysł. Latem piję głównie mrożoną. Uwielbiam też soki, a ostatnio moim odkryciem jest napój aloesowy. Jeśli obserwujecie mnie na instagramie, wiecie też, że moim książkom towarzyszy często energetyk – głównie w sobotnie poranki, gdy jeździłam na zajęcia, było to idealne połączenie.


Coś słodkiego
Podczas samego czytania nie jem. Nie łączę książek i jedzenia, wolę te dwie rzeczy rozdzielać. Niemniej zdarza się, że mam pod ręką coś do schrupania na chwile oderwania się od lektury. Przyznaję jednak, że wiele tych smakołyków, które widzicie na instagramie, to tylko dodatek, a największym przysmakiem jest dla mnie dobra, wciągająca powieść.


Zakładka
Nie uznaję zaginania rogów. Nie umiem też zapamiętać, na której stronie skończyłam czytanie, dlatego zakładki są dla mnie ratunkiem. Co śmieszne – mam ich chyba tyle co książek, a używam tylko kilku i to takich, które się powtarzają w moich zbiorach.

Cisza
Dziwny punkt w tym zestawieniu, ale taka jest prawda. Nie potrafię czytać przy muzyce. Kiedyś próbowałam, ale po prostu gubię się w lekturze. Przeszkadzają mi także rozmowy – chyba że jadę komunikacją miejską, wtedy potrafię się odciąć.


Telefon
Skoro cisza była dziwna, ciekawe, jak powinnam określić ten punkt. Tak, muszę mieć przy sobie telefon. Ponieważ czytam wieczorami, w łóżku, zazwyczaj wyłączam Internet, by nie rozpraszały mnie powiadomienia z Facebooka i inne rzeczy. Moi znajomi przyzwyczaili się już, że wieczorem trudno złapać mnie w sieci, bo czytam. Zatem – po co mi komórka? Robię nią zdjęcia cytatów i ciekawostek, czasem błędów – słowem: wszystkiego, co może mi się przydać w niedalekiej przyszłości.

Co byście dodali do tej listy?

6 komentarzy:

  1. A ja nie potrzebuję żadnej rzeczy – ani picia, ani jedzenia, ani zakładek, bo zapamiętuję, gdzie skończyłam czytać. Potrzebuję tylko ciszy. Tak jak Ty. :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Ja potrzebuję tylko względnego spokoju :D

    OdpowiedzUsuń
  3. Właściwie każdy punkt opisuje też mnie (może poza ilością zakładek, bo właściwie ich nie kolekcjonuję ani nic) :)
    PS. Świetna obudowa na telefon <3

    OdpowiedzUsuń
  4. Telefon zastępuje notatnikiem, ale z pewnością Twoj sposób jest łatwiejszy i szybszy, więc musze go rozważyć.

    OdpowiedzUsuń
  5. Dla mnie w sumie wystarczy w zupełności sama zakładka do szczęścia :D No i jak jeżdżę pociągiem czy autobusem to wtedy obowiązkowo słuchawki i muzyka w tle ;)

    Pozdrawiam serdecznie ;)

    OdpowiedzUsuń
  6. Ja tylko potrzebuje ciszy i zakładki.😊📚👍

    OdpowiedzUsuń

Daj znać, co sądzisz o wpisie!