"Wikingowie. Najeźdźcy z północy" Radosław Lewandowski



Autor: Radosław Lewandowski
Tytuł: Wikingowie. Najeźdźcy z północy
Wydawnictwo: Akurat
Liczba stron: 416


Oddie wędruje po Labradorze, nieznanej krainie, gdy słyszy krzyk. Podchodzi bliżej źródła dźwięku i znajduje młodą kobietę gwałconą przez mężczyzn. Nie waha się ani chwili, postanawia jej pomóc. Sprawnie pokonuje nieprzyjaciół, jednak walka wyczerpuje go i mdleje. Uratowana Shaa-naan postanawia odwdzięczyć się nieznajomemu i zabiera go ze sobą do wioski. Z przybycia nowego człowieka nie są zadowoleni jej pobratymcy, jednak gdy dziewczyna oznajmia, że związała swój los z tym nieznajomym, wszyscy pragną mu pomóc i utrzymać go przy życiu. Czy Oddie będzie tu bezpieczny? Czy plemię Indian uzna go za godnego zaufania?

Wikingowie. Najeźdźcy z północy to drugi tom serii o wikingach autorstwa Radosława Lewandowskiego. Tym razem głównym bohaterem powieści jest Oddie, młody wiking, który samotnie przemierzał nieznaną krainę. Przypadkowe spotkanie z Shaa-naan i uratowanie jej sprawiło, że Oddie trafił do indiańskiej wioski, gdzie otoczono go opieką.

Oddie to silny, odważny bohater, który nawet w obcym środowisku potrafi się odnaleźć. Mimo bariery językowej i obyczajowej, Oddie znajduje wspólny język z Indianami i ciekawi ich. Sam również interesuje się ich kulturą, choć nie do końca ją rozumie. To typowy wiking – porywczy, namiętny, gdy trzeba skory do bijatyk. 

Drugi tom Lewandowskiego skupia się jednak bardziej na Indianach niż na wikingach. Autor przemyca w treści nie tylko informacje o wierzeniach i kulturze tego ludu, lecz także o ich codziennych rytuałach, hierarchii społecznej i metodach walki. Konfrontuje to wszystko z wiedzą Oddiego o jego dotychczasowym życiu i wierze. Dzięki temu czytelnik może sprawdzić, czym różniły się te dwa światy.

Najmocniejszą stroną tej pozycji jest styl autora. Lewandowski doskonale radzi sobie ze stylizacją na język Indian. Ich wypowiedzi nie są tożsame z mową Oddiego. Mają inny humor, inaczej się do siebie odnoszą, inaczej zachowują i to wszystko możemy zobaczyć w książce. Warto też wspomnieć o całej gamie przedziwnych imion, które noszą bohaterowie – np. Brzuch Ryby czy Chrapiący Pies.

Oprócz tekstu powieści dostajemy też dodatki, które wzbogacają lekturę i zaspokajają naszą ciekawość. W rozdziale Posłowie dowiadujemy się, że wydarzenia, które opisano w książce, są fikcją literacką opartą na solidnych historycznych podstawach. Autor prezentuje, jak zbierał materiały do książki i przytacza fakty, które znalazł i które posłużyły mu podczas tworzenia. Nie zabrakło też słowniczka terminów nordyckich i krótkiego streszczenia dotyczącego wierzeń Indian. Dzięki tym dwóm rzeczom możemy lepiej wczuć się w tekst i zrozumieć kontekst czasów i kultury, w jakich się znajdujemy.

W Wikingach. Najeźdźcach z północy nie brakuje zwrotów akcji, niebezpieczeństw i namiętności, a jednak drugi tom serii jest według mnie mniej porywający niż pierwszy. Może to wina tego, że skupia się on na życiu Indian, którzy nie są tak ciekawi jak wikingowie. Jeśli czytaliście pierwszy tom, możecie być rozczarowani. Polecam jednak zajrzeć do drugiej części, chociażby ze względu na styl autora i pracę, którą włożył w pisanie tej powieści.


Książka zrecenzowana dla portalu Wywrota.pl.



5 komentarzy:

  1. czytałam o tej książce, ale sam motyw mi nie odpowiada :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Nigdy nie słyszałam o tej serii, a tak lubię opowieści o wikingach <3
    Muszę sprawdzić czy znajdę ja w swojej bibliotece !

    OdpowiedzUsuń
  3. Ja o autorze jak na razie tylko słyszałam, ale jestem bardzo ciekawa pierwszej części, podejrzewam, że wówczas jak już nadrobię lekturę to z czystej ciekawości sięgnę po kontynuację. Pozdrawiam ;)

    OdpowiedzUsuń
  4. Słyszałam same negatywne rzeczy o pierwszym tomie, ale muszę się z nim dopiero zapoznać.

    OdpowiedzUsuń
  5. Bardzo lubię książki oparte na faktach historycznych, zwłaszcza dotyczących tak odległych czasów. A Wikingowie to teraz bardzo modny temat. :)

    Co do indiańskich imion - wielbię i sama nazywam tak postacie w mojej książce. :D

    Czytałam kiedyś jedną książkę Lewandowskiego (Yggdrasil). Nie była zła, ale nie porwała mnie i od tego momentu jakoś zupełnie mnie do niego nie ciągnie. Ale jest duży progres jeśli chodzi o estetykę szaty graficznej. :D

    OdpowiedzUsuń

Daj znać, co sądzisz o wpisie!