"Zwycięzca" Jerzy Żuławski



Autor: Jerzy Żuławski
Tytuł: Zwycięzca
Wydawnictwo: Wolne Lektury
Liczba stron: 148


Jerzy Żuławski to powieściopisarz, poeta, eseista z czasów Młodej Polski. Ma na swoim koncie serię Trylogia Księżycowa, która ukazywała się w larach 1903-1911. Drugim tomem jest Zwycięzca, który ukazał się w 1910 roku.

Dziesiątki lat po śmierci pierwszego człowieka na Księżycu selenici wypatrują przybysza z Ziemi. Ma on dać im nadzieję na pokonanie szernów – pierwotnych mieszkańców srebrnego globu. Nękają oni potomków ludzi, zabierają ich kobiety i są niebezpieczni. Gdy na Księżycu ląduje statek z człowiekiem na pokładzie, selenici nie mogą ukryć radości. Marek, górujący nad nimi wzrostem, jest ich szansą na normalne życie. Czczą go, choć on zaprzecza jakoby był zwycięzcą, którego oczekują. Nie jest nowym wcieleniem Starego Człowieka, którego kult wyznają selenici. Księżycowi ludzie mu jednak nie wierzą. Dają mu najlepszy dom, a gdy Marek na własne oczy widzi szernów, postanawia, że pomoże selenitom w walce z nimi. Chce, by wszystkie złe istoty zostały zgładzone, a selenici mogli dzięki temu żyć lepiej. Uczy ich tworzenia broni, zmienia ich prawa i rusza na walkę z nieprzyjacielem.
W pierwszym tomie mieliśmy do czynienia z czymś na kształt pamiętnika. Tym razem czytelnika ze wszystkimi zdarzeniami zaznajamia trzecioosobowy narrator. Dzięki temu śledzimy nie tylko Marka, ale też innych bohaterów. Jest to ważne, ponieważ pozwala poznać ogół sytuacji. Poza mężczyzną mamy zatem wgląd w życie szernów, grup religijnych, zgromadzeń przeciw Markowi, itd. 

Język jest dość ciekawy. Jest współczesny, choć pojawiają się słowa, które obecnie mogą być niezrozumiałe dla części czytelników. Są to archaizmy, które w Młodej Polsce były na porządku dziennym. Można jednak doskonale zrozumieć zdanie bez znajomości konkretnych zwrotów. Po pewnym czasie da się domyślić, o co chodzi. W wydaniu Wolnych Lektur mamy też masę przypisów, które pomogą nam w zrozumieniu słów.

Głównym wątkiem jest przybycie zwycięzcy, którego oczekiwali selenici. Ma on uratować księżycowy lud przed złem, które go dotyka. Marek jest tu traktowany z czcią, jest nadzieją mieszkańców Księżyca. On sam początkowo nie korzysta z przywilejów, jakie daje mu jego pozycja. Potem zaczyna powoli im ulegać – nie tylko zmieniając prawa i obyczaje selenitów, ale też decydując się na wojnę.

W powieści nie brakuje nowinek technologicznych. Jest nie tylko statek, ale też broń, która dla selenitów jest czymś zupełnie nowym. Marek traktuje ich trochę z góry – nie tylko jest od nich silniejszy, ale też mądrzejszy. Chce nie tylko ich nauczyć wytwarzania broni, lecz także sprawić, by zapanowała między nimi zgoda, pokój i dobre obyczaje. Chce wyplenić z nich zło moralne.

Na końcu powieści znajdziemy trzy wersje dotyczące pojawienia się na Księżycu Marka. Jest opowieść Sewina, który rządził po Marku, opis naukowy oraz coś na kształt przypowieści biblijnej. Wszystkie trzy różnią się w szczegółach, rzucają jednak światło na sytuację Marka i jego życia na Księżycu.

Trzeba też napisać kilka słów o podobieństwie tej pozycji do Biblii. Marek jest tu traktowany jak Mesjasz. To on ma przyjść i wyzwolić lud spod panowania złego. Jego wojna z szernami może być rozumiana jak krucjata. Jest trochę jak Jezus, syn Boży (potomek Starego Człowieka). Zawiązują się grupy, które w niego nie wierzą, ma wyznawców i oprawców. Na koniec (SPOILER) ginie niczym na krzyżu, kamieniowany przez dotychczasowych wyznawców. 

Moim zdaniem wielkim plusem było wprowadzenie do powieści różnych grup, które podzieliły selenitów. Są bracia, którzy wierzą, że to Marek jest zwycięzcą, są ci, którzy nie wierzą, że z Ziemi można przybyć na Księżyc, są też ci, co mówią, że Marek jest tylko człowiekiem, który ukrywał się po drugiej stronie Księżyca, a jego statek kosmiczny to bujda. Są kapłani, którzy boją się o swoją pozycję, szernowie, którzy widzą w nim zagrożenie, ale znają swoją siłę i istoty, które wierzą w cuda, jakie Marek czyni (broń). To wszystko pokazuje bardzo skomplikowane stosunki między mieszkańcami Księżyca i czynią z nich prawdziwych, autentycznych bohaterów powieści.

Polecam tym, którzy lubią fantastykę naukową. Mimo że jest to druga część, można czytać i bez znajomości pierwszej. Jest napisana tak, że czytelnik znajdzie w niej odniesienia do poprzedniego tomu, ale historia jest indywidualna. Jednak dopiero razem tworzą spójną całość, którą odbiera się jako jedność. Muszę przyznać, że lektura zrobiła na mnie duże wrażenie i na pewno sięgnę po ostatnią część cyklu Starą Ziemię.

7 komentarzy:

  1. Wolałabym jednak przeczytać pierwszą część. Może się skuszę.

    OdpowiedzUsuń
  2. Hej! Nominowałam Cię do LBA! <3
    http://pannakac-pisze.blogspot.com/2015/07/liebster-blog-award-3.html

    OdpowiedzUsuń
  3. Ostatnia część, "Stara Ziemia", jest także ciekawa, ale innego rodzaju niż dwie pierwsze. Wszystkie trzy łączy to, że analizują społeczeństwa (social science fiction).

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jeszcze nie zaczęłam, ale już nie mogę się doczekać!

      Usuń
  4. ...i miłość, oczywiście, też jest :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Czyli wszystko to, co i w poprzednich częściach. Super :)

      Usuń
  5. Niestety książka zupełnie nie w moim guście czytelniczym :))

    OdpowiedzUsuń

Daj znać, co sądzisz o wpisie!