"Lament zombie" - S.G. Browne



Autor: S.G. Browne
Tytuł: Lament zombie
Tytuł oryginalny: Breathers: a zombie's lament
Wydawnictwo: Amber
Liczba stron: 202


S.G. Browne to amerykański autor, który wsławił się powieścią „Lament zombie”. W Polsce ukazała się ona w 2010 roku dzięki wydawnictwu Amber.

Andrew przeżył wypadek samochodowy. No, nie do końca – zmarł, ale wrócił zza grobu. Wałęsał się po ulicach z powykręcaną nogą i zepsutymi strunami głosowymi i nie wiedział, co się z nim stało. Trafił do schroniska dla zwierząt, gdzie oddychacze trzymają także zombie. Jego rodzice w końcu się po niego zgłosili – mama była szczęśliwa, że go widzi, za to ojciec nie chciał mieć z nim nic wspólnego. Umieścili go w piwnicy, gdzie Andrew oglądał filmy i pił wino. W końcu jednak pozwolili mu wychodzić – na spotkania grupy wsparcia oraz do terapeuty. Na spotkaniach poznał wielu ciekawych zombie w tym Jerry’ego oraz Ritę. Jednak życie zombie nie jest proste – ludzi urządzają na nich łapanki, nie pozwalają używać środków komunikacji miejskiej, są wrogo nastawieni. Szczególnie studenci, którzy jako rytuał wejścia do bractw wymyślili sobie przyniesienie trofeum – ręki zombie. Gdy Andrew widzi, jak rozrywają jednego z jego znajomych, jest przerażony. Stara się wraz z grupą ukrywać, a najbezpieczniej jest według nich na cmentarzach, na których w nocy nie pojawiają się oddychacze. Tam przyjaciele z grupy wsparcia poznają Ray’a, który częstuje ich specyfikiem w słoikach, który smakuje wybornie. Andrew lubi Ray’a, ale zaczyna też zauważać, że coś zmieniło się w jego życiu. Noga jakby mniej jest wykręcona, a nawet zaczyna wydobywać z siebie sylaby. Na dodatek Rita staje się dla niego milsza…

Pierwszoosobowa narracja w wykonaniu Andy’ego jest ciekawa. Mężczyzna nie mówi, za to dużo myśli. Jest też buntownikiem – nie zgadza się na traktowanie zombie tak, jak dotychczas było to czynione przez oddychaczy. Nie do końca może pogodzić się z tym, że nie został martwy. Jest też nieco złośliwy i nie może znieść tego, jak traktuje go ojciec.

Andy to dobry narrator, który nie skupia się tylko na sobie. Obserwuje innych i opisuje ich i ich historie. Tak jak za życia, tak po śmierci zombie różnią się od siebie charakterem i zainteresowaniami. A także tym, jak przyjmują swój nowy stan.

Język jest dość prosty. Dialogów jest sporo, ale i tak przeważa narracja, szczególnie na początku powieści. Andy wraca wspomnieniami do życia przed tragedią, z jaką poznajemy go na początku. Opowiada powoli o tym, jak doszło do tego zdarzenia, a potem opisuje co zaszło po niej. 

Głównym wątkiem jest tu inność. Zombie nie są typowe – nie atakują ludzi, mieszkają z rodzinami, chodzą na spotkania, a nawet się zakochują. Jednak to, jak traktują ich oddychacze – ludzie – jest momentami przerażające. Czara goryczy w końcu się przeleje i wtedy nie będzie to łagodne starcie.

Co ciekawe znajdziemy w tej książce zombie, które kocha, nienawidzi, ma wyrzuty sumienia, ale przede wszystkim – chce być traktowany z szacunkiem. Jego działania w tym kierunku są godne podziwu – pisze petycje do władz, robi pikiety, a nawet próbuje odzyskać swoje prawa.

Warto też zauważyć, że Andy wspomina o tym, że problem zombie nie jest nowym problemem. Od wielu lat zaczynają one pojawiać się w świecie ludzi, którzy do tej pory ani się do nich nie przyzwyczaili, ani nie wymyślili do końca co z nimi zrobić. Traktują ich jak zwierzęta, co jest niedopuszczalne, jeśli przeczyta się historię Andy’ego, który poza tym, że jest martwy, zachowuje się jak człowiek, którym był niedawno.

Andrew opowiada też o typowych dla zombie problemach – rozkładzie, nieprzyjemnym zapachu, kłopotach z ludźmi. Nie raz i nie dwa mówi o tym, jak stara się zamaskować to, że nie żyje. Także inni zombie, których zna, to robią.

Ogólnie książka bardzo mi się podobała. Historia była niebanalna i wciągająca. Czytało się świetnie, chyba głównie za sprawą dobrego narratora. Poza tym to lektura niby o zombie, ale też o ludziach i tym, jak odnoszą się oni do inności. Zawarto w niej kilka ważnych rzeczy, które skłaniają do refleksji.

Polecam fanom fantastyki, ale nie tylko oni będą zachwyceni tą pozycją. Spodoba się też ludziom, którzy chcą zobaczyć zombie w innym świetle, poznać problemy, z którymi muszą sobie radzić istoty inne niż cała reszta ludzkości. Poza tym to trochę kryminał, trochę romans, trochę książka przygodowa, a taka mieszanka sprawia, że czyta się ją bardzo dobre.

7 komentarzy:

  1. Dla mnie zombie to juiż chyba za dużo

    OdpowiedzUsuń
  2. Dobrze, że zombie jest ukazane w innym świetle, ale i tak nie przepadam za tą tematyką.

    OdpowiedzUsuń
  3. Kurcze za zombiakami nie przepadam ;D

    OdpowiedzUsuń
  4. Nie słyszałam wcześniej o tej książce. Nie przypominam sobie też, żebym czytała coś podobnego - może dlatego, że nie kojarzę żadnej lektury o zombie :) Brzmi interesująco, ale na razie się wstrzymam :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Z pewnością będę miała tą książkę na pozycji, ponieważ na punkcie zombie to ja mam świra :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Nie trawię zombie, więc obawiam się, że powyższa książka mimo wszystko nie przypadnie mi do gustu.

    OdpowiedzUsuń
  7. kocham istoty nadprzyrodzone, ale nie lubię zombie, chociaż przyznam, że te zombie są interesujące, skoro potrafią kochać itp.

    OdpowiedzUsuń

Daj znać, co sądzisz o wpisie!