"Zeszyt z aniołami" - Monika Madejek


Wydawnictwo: Zyska iS-KA
Liczba stron: 160

Monika Madejek zadebiutowała na polskim rynku pozycją „Zeszyt z aniołami”, wydaną w 2013 roku przez Zysk i S-ka.

Książka opowiada o losach Kajtka. Kajtek wie, że jak dorośnie będzie Kajetanem, ale na razie jest dzieckiem i w ogóle się tym nie martwi. Chodzi do szkoły, ma troje przyjaciół i dwójkę rodzeństwa. Jego tata jest listonoszem i agentem ubezpieczeniowym, a mama zajmuje się wychowaniem maleńkiej Kasi i gotowaniem. Pewnego dnia Kajtek dostaje dziwną pracę domową – ma przez dwa miesiące prowadzić dziennik, którego pani i tak nie sprawdzi! Kusi go jednak wizja napisania w przyszłości autobiografii, dlatego z chęcią opisuje swoje przygody. A tych ma całe mnóstwo! Oczywiście w większości towarzyszą mu przyjaciele – Adaś, jego siostra Anka i Beti, która jest typową chłopczycą i każe do siebie mówić Sławek. Kajtek lubi spędzać z nimi czas, dlatego często jedzą razem obiady, albo wybierają się na spacery. Odwiedzają nawet babcię chłopca, ale ta nie ma dla nich czasu… Za to mama Kajtka zdaje się mieć nie trójkę, a szóstkę pociech w domu. Dzieci urządzają przedstawienie na Dzień Matki, a także potajemną zbiórkę pieniędzy na aparat dla ukochanej mamy. Zarabiają pieniądze u zaprzyjaźnionego małżeństwa, pomagając w pracach w ogrodzie. Dodatkowo mają wiele pomysłów, jak urozmaicić sobie czas.

Książka jest pisana w formie dziennika. Narracja jest pierwszoosobowa, pojawiają się też dialogi. Kajtek to uważny obserwator, który zachowuje jednak cechy dziecka. Nie zawsze wie, co zrobił źle, nie rozumie też niektórych spraw dorosłych. Mimo wszystko jak na swój wiek jest bardzo dojrzały. Rzadko mówi o swoich uczuciach i emocjach, ale bardzo dobrze opisuje wszystko, co dzieje się wokół. Jest przy tym szczery i zabawny. To bardzo dobrze wykreowana postać. 

Głównym tematem jest oczywiście życie Kajtka. Są tu jednak też wątki poboczne, na które warto zwrócić uwagę. Bardzo silnie zarysowuje się aspekt kulinarny – do tego stopnia, że w książce nie tylko pojawiają się liczne opisy i historie gotowania, ale też przepisy. Dodatkowym motywem, który mi osobiście bardzo przypadł do gustu, jest temat starości. Babcia Kajtka to niezła osóbka, a i pani Aniela jej dorównuje. No i piękny wątek przyjaźni, w tym przyjaźni damsko-męskiej. Nie można też zapominać o relacjach rodzinnych, które tu są wręcz niesamowicie uwydatnione!

Formułując dalsze zachwyty, muszę wspomnieć o ilustracjach Ewy Beniak-Haremskiej. To czarno-białe rysunki, dopasowane do tematu ze strony, niby proste, ale cieszą oko. Początkowo myślałam, że brak koloru będzie minusem, pod koniec książki zrozumiałam, że byłam w błędzie. Rysunki są śliczne i zabawne.
Plusem na pewno jest temat. Drugim, który muszę przyznać, jest forma – dziennik to super pomysł. Mały minus za nieco zbyt dorosłego narratora. I kolejny za wpadkę z datą – 2 maja dzieci poszły do szkoły… Nie jestem przekonana, czy to moja niewiedza, czy może błąd autorki, ale wydaje mi się, że weekend majowy zazwyczaj wlicza w siebie 2.05.

Książka podobała mi się niesamowicie. Śmiałam się, dziwiłam, zachwycałam… Niestety, widać, że autorka wychowała się w innych czasach (bardzo podobnych do moich!), bo dzieci w książce nie przesiadują przed komputerem, ale biegają po podwórku, same z siebie pomagają dorosłym, są życzliwe i nie kantują w szkole! Zachwycające i nieco wyidealizowane, ale podoba mi się to.

Komu mogę polecić książkę? Na pewno rodzicom, którzy szukają lektury dla pociech. Starsi też znajdą tu coś dla siebie – humor i nostalgię za dzieciństwem. Pozycja bardzo dobra, zachęcam.

 Książkę otrzymałam dzięki uprzejmości wydawnictwa Zysk i S-KA:

9 komentarzy:

  1. Rodzicem nie jestem, a powroty do dzieciństwa robię sobie słuchając piosenek disneya :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Sama z chęcią bym ją przeczytała, powoli się na nią czaję;p

    OdpowiedzUsuń
  3. i ja byłam zachwycona tą książką, bawiłam się z nią wyśmienicie:)

    OdpowiedzUsuń
  4. Aż nabrałam ochoty na tę książkę ;)

    OdpowiedzUsuń
  5. Właśnie czytam...
    Książka jest świetna, troszkę taka "Mikołajowa" (w sensie widzę podobieństwo do książek o Mikołajku autorstwa Rene Goscinny'ego z rysunkami Sempego), ale nie jest kopią tamtych przygód... Jest po prostu równie ciekawa i równie zabawna :)
    Szczerze polecam :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Dziękuję pięknie:) i pozdrawiam cieplutko***

    OdpowiedzUsuń
  7. Szukam właśnie nowych książek dla córy, dzięki za inspirację:)

    OdpowiedzUsuń
  8. Też się obawiałam, że brak koloru będzie minusem, lecz widzę, że nie mam się czym martwić, gdyż twoim zdaniem czarno białe ilustracje również są niezwykle ciekawe i piękne. Super. W takim razie poszukam tej książeczki.

    OdpowiedzUsuń
  9. Haha, ciekawie z ta datą. Raczej bym się nie przekonała, nie potrafię chyba czytać bajek...

    OdpowiedzUsuń

Daj znać, co sądzisz o wpisie!